Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zakłady Ostrowieckie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zakłady Ostrowieckie. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 czerwca 2020

Wieże ciśnień

Jak w tytule - wieże ciśnień. Niezwykle ciekawe budowle nie tylko ze względu na ich przeznaczenie, ale i często niebanalną architekturę. Dotyczy to zwłaszcza tych starszych, z reguły bardzo efektownych. Często stanowią charakterystyczny element krajobrazu wielu miast i zakładów przemysłowych. Ich przeznaczeniem jest rozprowadzanie wody pod odpowiednim ciśnieniem. Zasada działania jest prosta. Na szczycie wieży znajduje się zbiornik, do którego woda tłoczona jest za pomocą pomp. Ze zbiornika woda rozprowadzana jest już bez zasilania. Zbiornik działa na zasadzie naczyń połączonych, dlatego umieszczany jest zawsze jak najwyżej.
Tu zajmiemy się wieżami ciśnień ostrowieckiej huty. Łącznie było ich cztery, do dziś uchowała się tylko jedna, dumnie górująca nad miastem. Nas interesują zwłaszcza te najstarsze. Pierwszą wieżę ciśnień wzniesiono w zachodniej części zakładu, tuż przy stawach hutniczych (nazwijmy ją wieżą zachodnią). Widnieje na fotografii Zakładów Ostrowieckich z ok. 1890 r. Wybudowano ją więc tuż przed tą datą i miało to zapewne związek z akcją inwestycyjną jaką od 1886 r. prowadziło nowo powstałe Towarzystwo Akcyjne Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich. W 1894 r. wzniesiono drugą wieżę. Ta powstała we wschodniej części zakładu (i nazwijmy ją wieżą wschodnią), tuż przy wystawionych w latach 90-tych nowoczesnych wielkich piecach. Miała trzy pompy i jej zadaniem była obsługa rzeczonych pieców. Obie wieże widoczne są na zdjęciu wykonanym ok. 1895 r. Co możemy o nich powiedzieć? Wieża zachodnia z tego okresu znana jest tylko z dwóch odległych ujęć, więc ciężko cokolwiek powiedzieć o szczegółach. Widać tam tylko jej górną część, która, jak się wydaje, zbudowana jest na planie wielokąta, zwieńczona spadzistym dachem i być może otoczona balustradą. Wieża wschodnia jest lepiej widoczna. Wybudowana została z cegły na planie ośmiokąta, również ze spadzistym dachem. Wznosi się mniej więcej na wysokość stojących obok wielkopiecowych nagrzewnic Cowpera. Urządzenia tego typu miały powyżej 20 metrów wysokości i taką też wysokość można przyjąć dla naszej wieży.

Zakłady Ostrowieckie na fotografii z ok. 1895 r.; widok od południa
Wieże ciśnień Zakładów Ostrowieckich w 1902 r.; widok od północy

Kilka lat później obie wieże przeszły face lifting, co widać na fotografii z 1902 r. Tym razem widzimy wyraźnie, że wieża zachodnia zyskała formę na planie czworokąta. Wieżę wschodnią podwyższono dodając na szczycie drewnianą nadbudówkę o nieco mniejszej średnicy niż podstawa. W takiej też postaci przetrwała następne kilkadziesiąt lat, aż po późny PRL. Najpewniej rozebrana została wraz wielkim piecem w roku 1981. Ale tu pewności nie ma, jeśli jakiś hutnik pamięta ten fakt, niech mnie poprawi. Kiedy rozebrano wieżę zachodnią, nie wiadomo. Na pewno istniała jeszcze w okresie międzywojennym.

Tzw. wieża zachodnia w okresie międzywojennym
Tzw. wieża wschodnia w okresie PRL

W latach 60-tych XX w. na terenie huty wybudowano dwie kolejne wieże ciśnień. Pierwsza, wzniesiona w zachodniej części huty, miała zbiornik umieszczony na stalowym słupie o wysokości 70 m, wzmocnionym odciągami. W 2010 r. została rozebrana i pocięta na przysłowiowe żyletki. Druga, o wysokości ponad 45 metrów i charakterystycznej sylwetce powstała w pobliżu wielkiego pieca, obok swojej starszej XIX-wiecznej kuzynki. Ta stoi do dziś. Dla jednych – niekwestionowany symbol hutniczego miasta, dla innych – poczwara szpecąca krajobraz. Tym drugim należy współczuć braku wyobraźni, co nie zmienia faktu, że jeśli szybko nie pojawi się pomysł na zagospodarowanie obiektu, prędzej czy później podzieli los pozostałych.

Po lewej: istniejąca wieża ciśnień w Ostrowcu (fot. E. Sitarska),
po prawej rozbiórka wieży w 2010 r. (fot. W. Mazan)

czwartek, 5 września 2019

Ciekawy przypadek Artura Gliszczyńskiego

W przepastnych zbiorach ostrowieckiego muzeum znajduje się dokument, z którym wiąże się ciekawa hutnicza historia. Pismo wystawione w Klimkiewiczowie 25 kwietnia 1868 r. skierowane jest do Zawiadowcy Zakładów Ostrowieckich. Administrator zawiadamiał o nowym stanowisku i awansie niejakiego Gliszczyńskiego. Przytoczmy fragment: „P. Gliszczyński Assystent WW Pieców, powołanym został od 1 Maja b.r. na starszego Assystenta Zakładu Irena – wczem załączającą się nominację Zawiadowca doręczy i udanie się na miejsce nowego przeznaczenia dopilnuje”. Dalej podano, że zainteresowany otrzymuje 15 rubli na pokrycie kosztów przeprowadzki do Ireny. Była to walcownia żelaza koło Zaklikowa w Guberni Lubelskiej wybudowana podobnie jak ostrowiecka huta przez hr. Henryka Łubieńskiego w latach 30. XIX w. Przez szereg lat była to, można powiedzieć, filia Zakładów Ostrowieckich. To tam do walcowania kierowano żelazo uzyskane w ostrowieckich wielkich piecach. Szerzej o Irenie będzie kiedy indziej, dziś zajmijmy się człowiekiem.
Nazwisko Gliszczyński prawie w ogóle nie występuje w regionie. W aktach parafii Szewna (należał do niej Klimkiewiczów) pojawia się tylko raz. W tym samym, 1868 r., związek małżeński z Leonią Zdziemnicką (w innych źródłach: Zdziennicka, Zdzieniecka,) zawarł tu Artur Gliszczyński. Z całą pewnością to nasz awansowany hutnik, który jednak z jakiegoś powodu nie podjął pracy w Irenie. Rok później Artur i Leonia pojawiają się bowiem w miejscowości Machory, wtedy w powiecie opoczyńskim. Zapewne nieprzypadkowo. Machory były prężnym ośrodkiem hutniczym z całym kompleksem zakładów, wielkim piecem, pudlingarnią i okolicznymi kopalniami rudy. W 1869 r. rodzi się tu pierworodny syn Gliszczyńskich, który po ojcu otrzymał imię Artur. W akcie chrztu ojciec dziecka figuruje jako „administrator fabryk”. I to może być odpowiedź na pytanie, dlaczego nasz bohater nie podjął pracy w Irenie.  Być może skorzystał z lepszej oferty, bo zarządzanie całym zakładem było na pewno bardziej intratne niż stanowisko starszego asystenta. Z drugiej strony, urodzony w 1848 r. Artur przekroczył wtedy ledwo 20 lat... A może po prostu świeżo upieczony małżonek wraz z ciężarną żoną postanowił wrócić w rodzinne strony? W tamtych okolicach, rejon Opoczna, Piotrkowa Trybunalskiego, nazwisko Gliszczyński jest bardzo popularne. Rodzinne powiązania i znajomości mogły znacznie ułatwić objęcie dobrej posady. Ale to tylko domysły.
Małżeństwo Gliszczyńskich było chyba udane, jeśli liczyć miarą urodzonych dzieci. Płodne było na pewno. Po pierworodnym Arturze, pojawiają się kolejne pociechy urodzone w Machorach: Wanda (1871), Michał (1872), Stefan (1873) i Marianna (1875). W latach 80. Artur Gliszczyński mieszka już w Warszawie i tu rodzą się kolejne dzieci. Umiera w roku 1896 w wieku 48 lat i zostaje pochowany na Powązkach.
Ciekawą postacią był jego najstarszy syn Artur, dziennikarz, humorysta i poeta związany najpierw z Łodzią, potem z Warszawą.  Brał aktywny udział w życiu kulturalnym obu miast, publikował m.in. w „Gońcu Łódzkim” i „Kurierze Warszawskim”, był redaktorem i wydawcą szeregu pism. Ceniony przez krytyków jego zbiór wierszy „Z mroku i dymu” (1901) poświęcony jest życiu robotników fabrycznej Łodzi. Zmarł w 1910 r. i pochowany został obok ojca-hutnika na Cmentarzu Powązkowskim.

Grób Gliszczyńskich na Cmentarzu Powązkowskim
(źródło: Wikipedia)

piątek, 14 czerwca 2019

Hutnicze Częstocice

Częstocice – niegdyś samodzielna miejscowość o średniowiecznym rodowodzie, a od 1954 r. dzielnica Ostrowca Świętokrzyskiego. Miejscowość słynęła z cukrowni, założonej ok. 1839 r., jednej z pierwszych w Królestwie Polskim. Cukrownia przetrwała wszystkie dziejowe kataklizmy i kolejne reżimy, nie przetrwała za to III RP. Dziś produkcja cukru w Częstocicach jest odległym wspomnieniem, a ślady dawnej chwały to pojedyncze zachowane budynki fabryczne. Ale nie o cukrze.
Najbardziej charakterystyczną budowlą Częstocic jest otoczony parkiem XIX-wieczny pałac Wielopolskich, od kilkudziesięciu lat siedziba ostrowieckiego muzeum. Mało kto wie, że pałac i park stoją na stanowisku archeologicznym, a ludzie w tym miejscu mieszkali od tysięcy lat, co najmniej od młodszej epoki kamienia. Najciekawiej jednak było na przełomie er, w okresie rzymskim. Wtedy to na tym terenie istniała osada starożytnych hutników. Pozostały po nich liczne materialne ślady.
Do pierwszych znalezisk doszło w latach 60, kiedy to podczas prac budowlanych w parku pałacowym odkopano kloce starożytnego żużla. Do wykopalisk doszło jednak dopiero 20 lat później (1986-1987). Profesor Kazimierz Bielenin w ciągu dwu sezonów badań odkopał tu fragment osady z okresu wczesnorzymskiego (I-II w. n.e.). Poza warstwą kulturową i różnego rodzaju obiektami o przeznaczeniu gospodarczym, odsłonięto dwa piecowiska hutnicze w typie nieuporządkowanym grupujące łącznie 11 pieców. Ciekawostką może być fakt, że część z nich nie została przebadana do końca, lecz odsłonięta i zabezpieczona na potrzeby planowanej wówczas ekspozycji. W parku pałacowym miała powstać wiata-pawilon, w którym prezentowanoby  relikty pieców sprzed prawie 2 tysięcy lat. Do realizacji pomysłu z różnych przyczyn nie doszło; pocieszające jest jednak to, że po ponad 30 latach ostrowieckie muzeum powróciło do starej koncepcji. Z jakim skutkiem, czas pokaże... Badania prowadzone w ostatnich latach (2009-2017) odsłoniły kolejne części osady – mieszkalne ziemianki, jamy gospodarcze i kolejne piece hutnicze. Żużle odkrywane na stanowisku w dużej ilości wskazują na fakt, że nie tylko wytapiano tu żelaza, ale również na miejscu poddawano obróbce kowalskiej. Przyjmuje się, że to nad Kamienną odbywał się handel świętokrzyskim żelazem. Być może śladem dalekosiężnej wymiany jest znaleziony na osadzie w Częstocicach szklany paciorek pochodzący z terenów Bliskiego Wschodu. Tak było w starożytności, a co w epokach nam bliższych?
Wieś Częstocice pojawia się w źródłach w II poł. XIV w. Począwszy od XVI-XVII w. w miejscu obecnego zespołu pałacowo-parkowego znajdował się dwór z folwarkiem, który z czasem stał się centrum administracyjnym dóbr ostrowieckich. Bywali tu ich właściciele, podejmowali ważne decyzje, wystawiali dokumenty. W tym czasie w dobrach ostrowieckich nad Kamienną działały kuźnice żelaza. Rudę do kuźnic kopano w okolicznych kopalniach i magazynowano w budynkach dworu częstocickiego. I tak w 1724 r. „zwiezionej wszystkiej rudy do dworu” było 439 wozów. W trakcie badań archeologicznych w parku pałacowym odkryto liczne pozostałości zabudowań gospodarczych dawnego folwarku. Być może niektóre z tych odkrytych służyły za składy rudy.
W 1808 r. dobra ostrowieckie nabył Jerzy Dobrzański. Nowy właściciel od samego początku planował wybudowanie hutniczego wielkiego pieca właśnie w Częstocicach, ostatecznie inwestycję zrealizował kilka lat później w Kuźni. W latach 80. XIX wieku wzniesiono istniejący do dziś pałac; zamieszkali w nim Zygmunt i Maria Wielopolscy. W okresie międzywojennym nastąpił koniec dóbr ostrowieckich. W 1931 r. Maria Wielopolska sprzedała pałac z parkiem Spółce Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich. Urządzono tam resursę dla kadry technicznej huty i hotel dla akcjonariuszy. Po wojnie, w 1963 r. huta przekazała teren i budynek miastu z przeznaczeniem na muzeum. I tak też się stało, a historia, rozpoczęta w starożytności, domknęła się.

Zabytkowy zespół pałacowo - parkowy w Częstocicach.
Kloce starożytnego żużla hutniczego.
Pozostałości jednego z pieców dymarskich.
Zachowana ściana folwarcznej ziemianki.
Mur fundamentowy folwarcznego budynku gospodarczego.
Pałac Wielopolskich - Muzeum Historyczno-Archeologiczne
w Ostrowcu Świętokrzyskim.

poniedziałek, 12 marca 2018

Zakładowa straż ogniowa

Z ogniem nie ma żartów. Zwłaszcza jak się nie posiada własnego zastępu straży ogniowej. Ostrowiec nie posiadał aż do roku 1900, więc przy okazji pożarów na gościnne występy przybywały ekipy strażaków z okolicznych zakładów – cukrowni w Częstocicach oraz hut w Bodzechowie i Klimkiewiczowie. Ekipy zakładowe pomagały sobie zresztą wzajemnie, i kiedy zaszła potrzeba, ruszały na pomoc sąsiadom.
Tak było w kwietniu 1885 r. w Bodzechowie, kiedy to „…fabryka pp. Kotkowskich o mało nie stała się pastwą płomieni.  W bliskości bowiem było około 6500 sągów drzewa i znaczny zapas węgla. Pomimo to pożar zniszczył tylko dachy nad halami spustowymi wielkich pieców, a to dzięki szybkiemu i energicznemu ratunkowi, do czego przyłożyła się także skutecznie ochotnicza straż z Częstocic”.
Parę lat później, we wrześniu 1889 r. pożar wybuchł w Ostrowcu. Korespondent Gazety Radomskiej donosił: „Drugi pożar w ciągu tygodnia nawiedził Ostrowiec. Wczoraj o godzinie 8-ej wieczorem wybuchł ogień w podwórzu posesyi Pietrzykowskiego. Spaliły się: stodoła, stajnia i obora. Inwentarz żywy zdołano wypędzić, oprócz siana nie wiele się w budynkach znajdowało.
Największe straty ponieśli: nauczyciel miejscowy i konduktorzy kolejowi, mieszkający w domu pocztowym, przy wynoszeniu bowiem mebli dużo pokradzono. Gdyby nie szybka pomoc straży ogniowej z sąsiednich fabryk: Częstocic, Bodzechowa, Klimkiewiczowa i ze stacyi kolejowej, los mieszkańców Ostrowca byłby smutny. Oprócz kilku beczek do wody nie posiada Ostrowiec żadnych narzędzi ogniowych, a nawet bosaków, obywatele zaś miejscy, posiadający konie, nie chcą takowych dać do wody, a władza w osobie burmistrza zamało posiada powagi i zdolności do zarządzenia czemkolwiek w podobnym wypadku”.
Musiało upłynąć jeszcze kilkanaście lat, aby obywatele i władze miasta doszli do wniosku, że posiadanie jedynie kilku beczek z wodą to jednak za mało, i prędzej czy później drewniana w większości zabudowa pójdzie z dymem. Powołano więc Ochotniczą Straż Pożarną. Od kiedy w 1924 r. włączono w granice miasta Klimkiewiczów wraz z hutą, w Ostrowcu były dwie ekipy strażackie – ochotnicza i hutnicza.
Poniżej: ćwiczenia straży pożarnej Zakładów Ostrowieckich (okres międzywojenny).

sobota, 28 października 2017

Wielki piec inżyniera Cichowskiego

Po dłuższej, ponad rocznej przerwie powracamy w klimaty górniczo-hutnicze i od razu zaczynamy z wysokiego C, bo tematem będzie WIELKI PIEC. Konkretnie z huty Klimkiewiczów. W 1886 r. prasa donosiła:
Wielki piec. Największy w Królestwie wielki piec, postawiony umyślnie na potrzeby stalowni, zostaje w tych dniach puszczony w ruch w Klimkiewiczowie, gdzie ma być następnie przez firmę Rau i Lilpop urządzona fabryka szyn stalowych.
Co uruchomiło nowe inwestycje w hucie Klimkiewiczów? Borykające się z różnorakimi problemami zakłady w 1885 r. przeszły w ręce nowo utworzonego Towarzystwa Akcyjnego Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich. Zarząd Towarzystwa natychmiast przystąpił do wdrażania programu inwestycyjnego. Dwa dotychczasowe wielkie piece, wybudowane jeszcze w 1839 r. przez inż. Klimkiewicza zostały zburzone, a w ich miejsce powstał jeden, nowoczesny, opalany koksem. Drugi tego typu w Królestwie Polskim, a pierwszy we wschodnim okręgu górniczym. Opłaciło się. O ile w 1877 r. produkcja surówki wyniosła 2824 tony, tak 6 lat później spadła do 935. Uruchomienie nowego pieca pozwoliło zwiększyć produkcję do ponad 10 tysięcy ton, a kiedy w 1894 r. wybudowany został wielki piec nr 2 o rocznej zdolności produkcyjnej wynoszącej ponad 8 tysięcy ton, zakłady ostrowieckie produkowały rocznie grubo ponad 20 tysięcy ton surówki, osiągając dochód blisko 4 milionów rubli (1896). Wracając do pierwszych inwestycji. Panowie fabrykanci mieli nosa, bo w odpowiednim czasie zatrudnili właściwego człowieka. Gazeta Radomska pisała:
Akcjonariusze znaleźli zdolnego, energicznego i w całym znaczeniu tego słowa specjalistę w osobie inżyniera, p. Henryka Cichowskiego, który sam wykonał plany przebudowy zakładu, sam kierował robotami, sam w ruch puścił fabryki i dziś został głównym zarządzającym.
Henryk Cichowski (1851-1910) faktycznie był wybitnym konstruktorem. Ukończył Ecole Centrale w Paryżu, gdzie uzyskał dyplom inżyniera. Praktykował m.in. w Londynie. Rzeczywiście, to on zaprojektował nowy wielki piec dla Klimkiewiczowa, kierował rozbudową zakładów i do 1888 r. w nich dyrektorował. Zrezygnował z pracy nie zgadzając się z decyzją akcjonariuszy odmawiających przeznaczenia dywidendy na modernizację zakładów. Z jego osobą wiąże się pewna ciekawostka. Okazuje się, że Ostrowiec „buchnął” go sąsiednim zakładom starachowickim. Gwoli ścisłości – sam stamtąd odszedł w dość dziwnych okolicznościach, o czym wspomina ta sama Gazeta Radomska:
…lat temu parę tenże sam p. C(ichowski), zająwszy stanowisko głównego inżyniera w dobrach sąsiadujących Starachowice, zmuszony był je opuścić, nie mogąc przyzwyczaić się do naginania karku i słuchania najoryginalniejszych i najdziwaczniejszych poleceń, wydawanych przez ex-oficerów pruskich.
Ciekawe... Tylko o co chodzi? Starachowice powinny czuć się wywołane do odpowiedzi.

Wielki piec zakładów ostrowieckich (stan po 1885 r.). Być może jednym z dżentelmenów
w kapeluszach widocznych na pierwszym planie jest inż. Henryk Cichowski

środa, 11 listopada 2015

Fantastyczna 13-tka

   Z okazji Narodowego Święta Niepodległości, coś ku pokrzepieniu serc. Liga Niezwykłych Dżentelmenów, czyli egzemplifikacje hutniczych profesji i spec-służby Zakładów Ostrowieckich w okresie międzywojennym.

Lata 30-te XX w., autor nieznany.
Zdjęcie ze zbiorów MCK w Ostrowcu Św.