Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radwan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Radwan. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 12 lutego 2018

Eksperymenty w Nowej Słupi

Gdy w maju 1960 r. otwarto Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego w Nowej Słupi, teren wokół niego stał się wkrótce miejscem prowadzenia doświadczalnych badań nad wytopem żelaza. Interdyscyplinarnym zespołem kierował prof. Mieczysław Radwan, który pierwsze eksperymenty zorganizował tu już w 1961 r. W pracach nad odtworzeniem starożytnego procesu dymarskiego brali udział m.in. pracownicy naukowi AGH oraz krakowscy archeolodzy – Kazimierz Bielenin (wkrótce stał się najwybitniejszym badaczem zagadnienia) i Elżbieta Nosek. Coroczne doświadczalne wytopy z czasem przerodziły się w dużą imprezę popularyzującą dziedzictwo starożytnych hutników – Dymarki Świętokrzyskie. Ich pierwsza odsłona miała miejsce w 1967 r.
Poniżej pierwsze eksperymenty w Nowej Słupi (prawdopodobnie rok 1961) na zdjęciach Dobrosława Kostkowskiego (dzięki uprzejmości Wojtka Mazana).

Nowa Słupia; drugi od lewej (w białym uniformie) K. Bielenin.
Nowa Słupia; prof. M. Radwan i E. Nosek.

piątek, 3 listopada 2017

Mielerze w Krzemionkach

Nie tak dawno branżowe media donosiły o odkryciu z zastosowaniem metody ALS (lotniczego skaningu laserowego) setek zabytkowych mielerzy na pograniczu województw świętokrzyskiego i mazowieckiego: LINK
Metoda sama w sobie jest niezwykle ciekawa i otwiera nowe możliwości dla poszukiwań archeologicznych. Na czym polega? Definicja z powyższego artykułu: „ALS, czyli lotnicze skanowanie laserowe to technika wykorzystująca urządzenia typu LiDAR (ang. Light Detection and Ranging). Polega na emisji w stronę powierzchni ziemi impulsów laserowych z nadajnika umieszczonego w samolocie, które następnie po napotkaniu przeszkód terenowych wracają do odbiornika. W efekcie uzyskuje się zbiór punktów przestrzennych, będących bardzo dokładną rejestracją powierzchni terenu.
Skanowanie „wyłapuje” więc nawet nieznaczne deniwelacje terenu. Czyli coś, co gołym okiem, dajmy na to w lesie nie jesteśmy w stanie dostrzec. Na przykład pozostałości mielerza, czyli stosu drewna ułożonego w kształcie kopuły i przykrytego ziemią, gliną lub darnią, w którym produkowano węgiel drzewny. Powstawał w wyniku suchej destylacji drewna prowadzonej przy ograniczonym dostępie powietrza. Dlaczego nas to interesuje? Ano, produkowany w mielerzach węgiel drzewny znajdował zastosowanie głównie w hutnictwie żelaza. Przez stulecia był wyłącznym paliwem dla starożytnych dymarek, staropolskich kuźnic oraz pierwszych wielkich pieców, a co za tym idzie fryszerek i pudlingarni. Przy czym jego budowa zasadniczo się nie zmieniała przez stulecia. Musiała być średzina, czyli pionowy słup wokół którego układano pocięte kawałki drewna w formie stosu o średnicy kilku metrów. To przykrywano szczelną warstwą izolacyjną z ziemi czy gliny, tzw. oponą. Przez specjalny otwór zapalano stos, który tlił się przez kilka dni. Następnie zatykano przygotowane wcześniej otwory wentylacyjne i czekano aż ogień wygaśnie i zwęgli resztki drewna.

Budowa mielerzy wg Duhamela du Monceau (1769)
M. Radwan oblicza, że XVI-wieczna kuźnica produkująca rocznie 12-15 ton żelaza zużywała 150 ton węgla drzewnego, na zwęglenie którego trzeba było wyrąbać 2,5 ha lasu szpilkowego. Wyliczenia dla zakładu wielkopiecowego z XIX w. są, co zrozumiałe, jeszcze wyższe – aby wytopić tonę surówki i w dalszej kolejności przerobić ją na żelazo użytkowe zużywano naturalny przyrost z ok. 10 ha lasu! Leśna masakra piłą i siekierą… Począwszy od XVIII w. w hutnictwie zaczęto stosować koks, przy czym na naszych ziemiach na szerszą skalę dopiero w II poł. XIX w.
Pozostałości dawnych mielerzy występują i w podostrowieckich lasach, co szczególnie dziwić nie powinno. Tylko w lasach w rejonie Krzemionek namierzono ich ponad 200. Jako że tereny te wchodziły w skład dóbr bodzechowskich, tutejsze mielerze pracowały najpewniej na potrzeby wielkiego pieca huty Bodzechów, wzniesionej w 1836 r. Już w początkowym okresie istnienia zapotrzebowanie zakładu na węgiel drzewny wymagało rocznego wyrębu 8 tysięcy sągów drzewa. Dopiero pod koniec XIX w. miały miejsce pierwsze próby opalania koksem.
W 2015 r. jeden z miejscowych mielerzy został przebadany przez warszawsko-krzemionkowską ekspedycję archeologiczną. Poniżej krótka fotorelacja:


 



środa, 31 grudnia 2014

200 lat huty w Ostrowcu, cz. 3

Już po raz ostatni wracamy to wątku urodzinowego ostrowieckiej huty. Tak naprawdę nie wiadomo czy w ubiegłym roku hucie stuknęło 200, 199 czy 198 lat. Być może to w tym, kończącym się 2014 roku powinniśmy dmuchać świeczki na torcie z okazji okrągłej rocznicy, a może i w przyszłym. Ale sza…, lepiej nikomu nie dawać pretekstu, a nuż zechce coś zorganizować w klimacie ubiegłorocznym? To już i tak nieważne, „uroczystości” się odbyły, rok 1813 został oficjalnie namaszczony jako początek triumfalnego pochodu ostrowieckiej huty, który rozpoczął się w Kuźni… No właśnie, w Kuźni… Pojawia się tu kolejna niejasność, a raczej wątpliwość: czy w ogóle zakład w Kuźni można uznać za zaczątek ostrowieckiej huty? A może jednak był to rok 1837, kiedy inż. Antoni Klimkiewicz buduje na błoniach pod Ostrowcem nowoczesny zakład nazywany hutą Klimkiewiczów?


Po kolei. Na początku XIX w. Jerzy Dobrzański zbudował w Kuźni, nad odnogą Kamiennej zwaną Młynówką hutę żelaza z wielkim piecem i fryszerkami. Huta duża nie była, o niewielkiej zdolności produkcyjnej, a sam wielki piec był jeszcze w typie XVIII-wiecznym. Przez kilkadziesiąt lat huta przechodziła różne koleje losu (postoje, pożary, powodzie, etc.). W szczątkowej formie przetrwała do lat 70-tych XIX w. kiedy to zakład ostatecznie zamknięto. Tymczasem w latach 1837-1839 z inicjatywy hr. Henryka Łubieńskiego w sąsiedztwie Kuźni powstaje kolejna huta w dobrach ostrowieckich. Huta Klimkiewiczów, nowoczesna jak na owe czasy i zbudowana z rozmachem, poradziła sobie znacznie lepiej. Ta też miała momenty lepsze i gorsze. Zmieniali się właściciele, zmieniały się czasy i nazwa (Zakłady Ostrowieckie, Huta im. Marcelego Nowotki, Huta Ostrowiec), ale zakład przetrwał, wyrastając nawet okresami na krajowego potentata. W okresie PRL-owskiej prosperity (sic!) we wschodniej części Ostrowca wybudowano nowy Zakład Metalurgiczny, potocznie nazywany „Nowym Zakładem” w odróżnieniu od tzw. „Starego Zakładu”, który na nadrzecznych błoniach pracował nieprzerwanie od czasów inżyniera Klimkiewicza. Do czasu… bo nadeszły lata 90-te, czas restrukturyzacji i przekształceń, a przy okazji kompletnej dewastacji dzieła inż. Klimkiewicza. To temat na osobny tekst. Tzw. „Nowy Zakład” przetrwał. Dziś to Huta Celsa Ostrowiec – bezpośredni sukcesor idei XIX-wiecznych Ojców Założycieli. Tylko którego? Dobrzańskiego czy Klimkiewicza?


Już kilkadziesiąt lat temu (1965) Mieczysław Radwan zdecydowanie stanął po jednej stronie barykady pisząc: „Kuźnia była nieznaczącym fragmentem, podobnym jak pobliski Mychów, czy nawet Bodzechów. Zadecydowała nowa śmiała koncepcja budowy na nowym miejscu i - jak widzimy - z perspektywą rozwoju. Należy więc utrzymać 1837 r. jako datę założenia huty (…)”. Z jednej strony prawda. Sama huta w Kuźni prędzej czy później by upadła i gdyby nie nowa inwestycja realizowana przez Klimkiewicza historia ostrowieckiego hutnictwa pewnie nie wyszłaby poza wiek XIX. Nie było też tak, jak widzą to niektórzy, że budowa nowego zakładu była tylko rozbudową istniejącej już huty. Budując nową, nowoczesną hutę Klimkiewicz rzeczywiście musiał mieć wizję i „śmiałą koncepcję z perspektywą rozwoju”.
Ale z drugiej strony… Oba zakłady położone były w dobrach ostrowieckich i wspólnie dzieliły ich los. Położone były po sąsiedzku, dzieliła je tylko Kamienna. Współcześni obie huty traktowali łącznie. Dla przykładu Łabęcki w „Górnictwie w Polsce” (1841) podaje zdolność produkcyjną „…zakładów Ostrowieckich, to jest 3 wielkich pieców…”. A więc 1 pieca w Kuźni i 2 nowych w Klimkiewiczowie. Zakłady miały jednego właściciela (od 1840 r. był to Bank Polski), z reguły jedna osoba była też zawiadowcą „fabryk żelaznych ostrowieckich”. Huty wymieniały się pracownikami, choć ci najczęściej przechodzili z Kuźni do bardziej perspektywicznego Klimkiewiczowa. Kiedy na skutek pożaru uległ zniszczeniu wielki piec w Kuźni, dalej działała tam fryszerka Łukaszyn, która pracowała w oparciu o żelazo dostarczane z wielkich pieców Klimkiewiczowa. Nie był to może kombinat w sensie współczesnym, ale jednak Kuźnia przez kilkadziesiąt lat była częścią składową „fabryk żelaznych ostrowieckich”. Można powiedzieć, per analogiam, że huta Klimkiewiczów to taki „Nowy Zakład” – nowoczesny, zbudowany z rozmachem na „surowym korzeniu” i z „perspektywą rozwoju”. Kuźnia odegrała rolę „Starego Zakładu” i, niestety, podzieliła jego los. Ale Mieczysław Radwan piszący swoje słowa w 1965 r. nie mógł jeszcze o tym wiedzieć. 

piątek, 27 grudnia 2013

Erasmus Minerator

Erazm kuźnik (minerator) to postać autentyczna. Naprawdę nazywał się Erazm Niedźwiedź, żył w XVI wieku i prowadził pierwszą znaną ze źródeł historycznych kuźnicę w najbliższej okolicy Ostrowca. Była to, mówiąc obrazowo, pierwsza nowożytna „huta” w okolicy. Kuźnica działała przez ok. 25 lat, pierwszy raz pojawia się w źródłach w roku 1564, a ostatni zapis pochodzi z 1589 roku.
Niewiele o niej wiemy. Wiadomo, że wyposażona była w 3 koła wodne i pracowało w niej 5-6 ludzi, była to więc typowa kuźnica okresu staropolskiego. Zakład taki wyposażony był w dwa murowane piece – dymarski i kowalski. W pierwszym przebiegał proces metalurgiczny, w wyniku którego otrzymywano surową łupkę żelazną. Po przekuciu młotem, łupka wędrowała do drugiego pieca, gdzie ją wygrzewano, a następnie powtórnie przekuwano do postaci handlowego żelaza. Kuźnice tego okresu umiejscawiano przy rzekach, których energię wykorzystywano do poruszania kół. Dwa koła wodne naszej kuźnicy napędzały więc miechy do obu pieców, kolejne poruszało młotem. Nie wiemy jakiej były konstrukcji. W XVI wieku na naszych ziemiach przeważały koła tzw. podsiębierne (strumień wody uderzał o dolne łopatki). Również liczba 6 pracowników odpowiada typowej kuźnicy polskiej tego okresu. Wśród nich był m.in. odpowiedzialny za wytop dymarz, kowal oraz tzw. kositarz, którego dziś nazwalibyśmy „porządkowym”.
O samym Erazmie Niedźwiedziu nie wiemy niestety nic. Nie wiadomo skąd pochodził, kiedy się urodził oraz kiedy i gdzie zmarł. Jest tylko jedna poszlaka. Otóż w tym samym czasie (II poł. XVI w.) w niedalekich dobrach biskupów krakowskich w okolicach Kielc działała rodzina kuźników o tym samym nazwisku. Marcin Niedźwiedź i jego syn Jan byli właścicielami kilku kuźnic, a ten ostatni ok. 1590 roku został odkrywcą złóż miedzi w Miedzianej Górze. W źródłach pojawia się również niejaki Michał Niedźwiedź, który w 1570 roku wybudował kuźnicę w Kołomaniu. Przypadek? Nie sądzę. Ten sam czas, to samo województwo dawnej Rzeczypospolitej, to samo niepospolite nazwisko i ten sam profil działalności. Pytanie tylko, w jakich stosunkach rodzinnych pozostawał z wymienionymi nasz Erazm?
Sprawa ostatnia, to umiejscowienie kuźnicy. Wiadomo, rzeka być musiała, czyli w grę wchodzi Kamienna lub jej nieliczne w tym miejscu dopływy. M. Radwan już kilkadziesiąt lat temu wskazywał na rzeczkę Kamionkę i miejsce na południowych peryferiach Ostrowca gdzie widział ślady rozoranej grobli. Wybitny uczony raczej się w tym przypadku mylił, choć sprawa wzmiankowanych reliktów grobli jest ciekawa i warta zbadania. W XVI-wiecznych dokumentach kuźnica Niedźwiedzia zawsze wymieniana jest w kontekście Denkówka (ówczesny Denków) lub Denkowa (ówczesny Michów, niegdyś miasto, obecnie dzielnica Ostrowca) i gdzieś w tym rejonie należałoby jej szukać. Obie miejscowości sąsiadują ze sobą, a pomiędzy nimi płynie, jakżeby inaczej, Kamienna. Czy to właśnie nad Kamienną Erazm Niedźwiedź wybudował swoją kuźnicę a wraz z nią urządzenia, bez których zakład nie mógł się obyć, a więc stawy, groble i upusty? Niekoniecznie. Jest w okolicy jeszcze jedna rzeka, a raczej niewielki strumień. Niedoceniany i lekceważony, jeśli można się tak wyrazić o, jakby nie było cieku wodnym. A nad nim miejsce bardzo obiecujące jeśli chodzi o poszukiwania śladów dawnej kuźnicy. Ale o tym najwcześniej na wiosnę.

XVI-wieczna kuźnica wg. G. Agricoli, 1556.
Miechy kuźnicze wg. G. Agricoli, 1556.