Pokazywanie postów oznaczonych etykietą badania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą badania. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 czerwca 2019

Hutnicze Częstocice

Częstocice – niegdyś samodzielna miejscowość o średniowiecznym rodowodzie, a od 1954 r. dzielnica Ostrowca Świętokrzyskiego. Miejscowość słynęła z cukrowni, założonej ok. 1839 r., jednej z pierwszych w Królestwie Polskim. Cukrownia przetrwała wszystkie dziejowe kataklizmy i kolejne reżimy, nie przetrwała za to III RP. Dziś produkcja cukru w Częstocicach jest odległym wspomnieniem, a ślady dawnej chwały to pojedyncze zachowane budynki fabryczne. Ale nie o cukrze.
Najbardziej charakterystyczną budowlą Częstocic jest otoczony parkiem XIX-wieczny pałac Wielopolskich, od kilkudziesięciu lat siedziba ostrowieckiego muzeum. Mało kto wie, że pałac i park stoją na stanowisku archeologicznym, a ludzie w tym miejscu mieszkali od tysięcy lat, co najmniej od młodszej epoki kamienia. Najciekawiej jednak było na przełomie er, w okresie rzymskim. Wtedy to na tym terenie istniała osada starożytnych hutników. Pozostały po nich liczne materialne ślady.
Do pierwszych znalezisk doszło w latach 60, kiedy to podczas prac budowlanych w parku pałacowym odkopano kloce starożytnego żużla. Do wykopalisk doszło jednak dopiero 20 lat później (1986-1987). Profesor Kazimierz Bielenin w ciągu dwu sezonów badań odkopał tu fragment osady z okresu wczesnorzymskiego (I-II w. n.e.). Poza warstwą kulturową i różnego rodzaju obiektami o przeznaczeniu gospodarczym, odsłonięto dwa piecowiska hutnicze w typie nieuporządkowanym grupujące łącznie 11 pieców. Ciekawostką może być fakt, że część z nich nie została przebadana do końca, lecz odsłonięta i zabezpieczona na potrzeby planowanej wówczas ekspozycji. W parku pałacowym miała powstać wiata-pawilon, w którym prezentowanoby  relikty pieców sprzed prawie 2 tysięcy lat. Do realizacji pomysłu z różnych przyczyn nie doszło; pocieszające jest jednak to, że po ponad 30 latach ostrowieckie muzeum powróciło do starej koncepcji. Z jakim skutkiem, czas pokaże... Badania prowadzone w ostatnich latach (2009-2017) odsłoniły kolejne części osady – mieszkalne ziemianki, jamy gospodarcze i kolejne piece hutnicze. Żużle odkrywane na stanowisku w dużej ilości wskazują na fakt, że nie tylko wytapiano tu żelaza, ale również na miejscu poddawano obróbce kowalskiej. Przyjmuje się, że to nad Kamienną odbywał się handel świętokrzyskim żelazem. Być może śladem dalekosiężnej wymiany jest znaleziony na osadzie w Częstocicach szklany paciorek pochodzący z terenów Bliskiego Wschodu. Tak było w starożytności, a co w epokach nam bliższych?
Wieś Częstocice pojawia się w źródłach w II poł. XIV w. Począwszy od XVI-XVII w. w miejscu obecnego zespołu pałacowo-parkowego znajdował się dwór z folwarkiem, który z czasem stał się centrum administracyjnym dóbr ostrowieckich. Bywali tu ich właściciele, podejmowali ważne decyzje, wystawiali dokumenty. W tym czasie w dobrach ostrowieckich nad Kamienną działały kuźnice żelaza. Rudę do kuźnic kopano w okolicznych kopalniach i magazynowano w budynkach dworu częstocickiego. I tak w 1724 r. „zwiezionej wszystkiej rudy do dworu” było 439 wozów. W trakcie badań archeologicznych w parku pałacowym odkryto liczne pozostałości zabudowań gospodarczych dawnego folwarku. Być może niektóre z tych odkrytych służyły za składy rudy.
W 1808 r. dobra ostrowieckie nabył Jerzy Dobrzański. Nowy właściciel od samego początku planował wybudowanie hutniczego wielkiego pieca właśnie w Częstocicach, ostatecznie inwestycję zrealizował kilka lat później w Kuźni. W latach 80. XIX wieku wzniesiono istniejący do dziś pałac; zamieszkali w nim Zygmunt i Maria Wielopolscy. W okresie międzywojennym nastąpił koniec dóbr ostrowieckich. W 1931 r. Maria Wielopolska sprzedała pałac z parkiem Spółce Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich. Urządzono tam resursę dla kadry technicznej huty i hotel dla akcjonariuszy. Po wojnie, w 1963 r. huta przekazała teren i budynek miastu z przeznaczeniem na muzeum. I tak też się stało, a historia, rozpoczęta w starożytności, domknęła się.

Zabytkowy zespół pałacowo - parkowy w Częstocicach.
Kloce starożytnego żużla hutniczego.
Pozostałości jednego z pieców dymarskich.
Zachowana ściana folwarcznej ziemianki.
Mur fundamentowy folwarcznego budynku gospodarczego.
Pałac Wielopolskich - Muzeum Historyczno-Archeologiczne
w Ostrowcu Świętokrzyskim.

piątek, 3 listopada 2017

Mielerze w Krzemionkach

Nie tak dawno branżowe media donosiły o odkryciu z zastosowaniem metody ALS (lotniczego skaningu laserowego) setek zabytkowych mielerzy na pograniczu województw świętokrzyskiego i mazowieckiego: LINK
Metoda sama w sobie jest niezwykle ciekawa i otwiera nowe możliwości dla poszukiwań archeologicznych. Na czym polega? Definicja z powyższego artykułu: „ALS, czyli lotnicze skanowanie laserowe to technika wykorzystująca urządzenia typu LiDAR (ang. Light Detection and Ranging). Polega na emisji w stronę powierzchni ziemi impulsów laserowych z nadajnika umieszczonego w samolocie, które następnie po napotkaniu przeszkód terenowych wracają do odbiornika. W efekcie uzyskuje się zbiór punktów przestrzennych, będących bardzo dokładną rejestracją powierzchni terenu.
Skanowanie „wyłapuje” więc nawet nieznaczne deniwelacje terenu. Czyli coś, co gołym okiem, dajmy na to w lesie nie jesteśmy w stanie dostrzec. Na przykład pozostałości mielerza, czyli stosu drewna ułożonego w kształcie kopuły i przykrytego ziemią, gliną lub darnią, w którym produkowano węgiel drzewny. Powstawał w wyniku suchej destylacji drewna prowadzonej przy ograniczonym dostępie powietrza. Dlaczego nas to interesuje? Ano, produkowany w mielerzach węgiel drzewny znajdował zastosowanie głównie w hutnictwie żelaza. Przez stulecia był wyłącznym paliwem dla starożytnych dymarek, staropolskich kuźnic oraz pierwszych wielkich pieców, a co za tym idzie fryszerek i pudlingarni. Przy czym jego budowa zasadniczo się nie zmieniała przez stulecia. Musiała być średzina, czyli pionowy słup wokół którego układano pocięte kawałki drewna w formie stosu o średnicy kilku metrów. To przykrywano szczelną warstwą izolacyjną z ziemi czy gliny, tzw. oponą. Przez specjalny otwór zapalano stos, który tlił się przez kilka dni. Następnie zatykano przygotowane wcześniej otwory wentylacyjne i czekano aż ogień wygaśnie i zwęgli resztki drewna.

Budowa mielerzy wg Duhamela du Monceau (1769)
M. Radwan oblicza, że XVI-wieczna kuźnica produkująca rocznie 12-15 ton żelaza zużywała 150 ton węgla drzewnego, na zwęglenie którego trzeba było wyrąbać 2,5 ha lasu szpilkowego. Wyliczenia dla zakładu wielkopiecowego z XIX w. są, co zrozumiałe, jeszcze wyższe – aby wytopić tonę surówki i w dalszej kolejności przerobić ją na żelazo użytkowe zużywano naturalny przyrost z ok. 10 ha lasu! Leśna masakra piłą i siekierą… Począwszy od XVIII w. w hutnictwie zaczęto stosować koks, przy czym na naszych ziemiach na szerszą skalę dopiero w II poł. XIX w.
Pozostałości dawnych mielerzy występują i w podostrowieckich lasach, co szczególnie dziwić nie powinno. Tylko w lasach w rejonie Krzemionek namierzono ich ponad 200. Jako że tereny te wchodziły w skład dóbr bodzechowskich, tutejsze mielerze pracowały najpewniej na potrzeby wielkiego pieca huty Bodzechów, wzniesionej w 1836 r. Już w początkowym okresie istnienia zapotrzebowanie zakładu na węgiel drzewny wymagało rocznego wyrębu 8 tysięcy sągów drzewa. Dopiero pod koniec XIX w. miały miejsce pierwsze próby opalania koksem.
W 2015 r. jeden z miejscowych mielerzy został przebadany przez warszawsko-krzemionkowską ekspedycję archeologiczną. Poniżej krótka fotorelacja:


 



środa, 23 grudnia 2015

Badania geofizyczne

Jakiś czas temu pojawiła się idea, aby przy okazji zainteresowań lokalnym górnictwem rudnym wykorzystać nowoczesne metody badawcze. Chodzi o badania geofizyczne, a konkretnie dwie metody - magnetyczną i elektrooporową. Pierwsza z nich opiera się na pomiarach naturalnego pola magnetycznego Ziemi i wykrywaniu w nim anomalii wywołanych działalnością człowieka (wszelkie wkopy, paleniska, pozostałości architektury, etc.). Metoda elektrooporowa polega na pomiarze zmian oporności pozornej gruntu. Zaburzenia w naturalnych warstwach geologicznych wykrywane są na podstawie ich kontrastu z otoczeniem. To tak w skrócie.
Wybór padł na grupę obiektów będących prawdopodobnie pozostałością XIX-wiecznej kopalni „Seweryn” w Goździelinie. Nieprzypadkowo. Hałdy górnicze (warpie) dawnych kopalń posiadają z reguły po środku ślad po dawnym szybie w postaci charakterystycznego zapadliska. Lecz nie te z Goździelina. Na hałdach urobku, wskazujących miejsca dawnych robót górniczych brak śladów po szybach. A być kiedyś musiały, jak w każdych kopalniach głębinowych. Tyle że powierzchnia tych hałd od wielu lat użytkowana jest rolniczo. Lata orki zrobiły swoje, zniwelowały powierzchnię terenu i miejsca dawnych szybów kopalni. W jednym przypadku znikła nawet cała warpia, choć tu użyto już ciężkiego sprzętu…

Obszar badań - pozostałości kopalni "Seweryn" w Goździelinie.
Okazja do przeprowadzenia pomiarów pojawiła się za sprawą przyjaciół z Krakowa (Mex&Zdziombel!) specjalizujących się w tego typu akcjach badawczych. Jedna uwaga – nie były to „rasowe”, pełnowymiarowe badania, a raczej eksperyment. Próba uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy metoda sprawdzi się w tego typu poszukiwaniach. Sprawdziła się. Na wizualizacji wyników pomiarów (poniżej) przeprowadzonych na jednej z hałd widoczna jest wyraźna anomalia. To bezsprzecznie ślad po dawnym, niewidocznym już w terenie szybie.