Wracamy
po dłuższej przerwie. Rok 2020 to był dziwny rok, w którym rozmaite znaki na
niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia, stąd w człowieku
„ni chęci ni ochoty”. Ale że rok się kończy, to i werwa wraca, więc znów podejmujemy
hutnicze dzieło. Dziś o starożytnych hutnikach spod Ostrowca. A konkretnie z podostrowieckiego
Bodzechowa, gdzie kilkanaście lat temu dokonano ciekawego odkrycia.
W
pierwszych wiekach naszej ery pomiędzy Górami Świętokrzyskimi, a Kamienną pracowało
tysiące pieców do wytopu żelaza. Wielka strefa produkcyjna obejmowała swoim zasięgiem
również okolice Ostrowca, choć te znajdowały się już na jej peryferiach. Stąd w
okolicy nieco mniej śladów dawnej produkcji żelaza niż, powiedzmy, na
przedpolach Łysogór. A im dalej na wschód od miasta, tym jeszcze większe
rozrzedzenie stanowisk ze starożytnym żużlem, który, jak wiadomo, jest z reguły
jedynym zachowanym świadectwem starożytnej metalurgii. Co nie znaczy, że ich
nie ma w ogóle.
Jedno
z takich stanowisk odkryto przypadkowo w 2004 r. na jednej z posesji w
Bodzechowie, położonej na stoku doliny Kamiennej w południowej części wsi. Podczas
prac ogrodowych natrafiono na duży fragment starożytnego żużla. I tu ważna
dygresja – w czasach mizernej świadomości społecznej znaczenia zabytków i dziedzictwa
archeologicznego, Państwo Juszczakowie, odkrywcy i właściciele posesji
zachowali godną podkreślenia czujność i podzielili się informacją o znalezisku
z kim trzeba. Dzięki Nim wkrótce w miejscu odkrycia odbyły się regularne
badania wykopaliskowe, przeprowadzone siłami ostrowieckiego muzeum, a pod
kierunkiem prof. Szymona Orzechowskiego z UJK w Kielcach.
Okazało się, że odkryty żużel stanowił część
większej całości. Łącznie odsłonięto pozostałości 17 pieców kotlinkowych, typowych
dla regionu Gór Świętokrzyskich. Tworzyły one dwa nieznacznie oddalone od
siebie skupiska - większe liczyło 12 pieców, mniejsze grupowało 4, poza tym odkryto
jeszcze jeden pojedynczy piec. Jak zazwyczaj bywa na tego rodzaju stanowiskach,
po starożytnych piecach pozostał jedynie żużel – tkwiące w ziemi mniej lub
bardziej zwarte struktury tworzące cylindryczne kloce. Te z Bodzechowa ważyły
od kilkunastu do ok. 50 kg. Cały odkryty warsztat hutniczy to tzw. piecowisko nieuporządkowane,
gdzie poszczególne piece powstawały w miarę potrzeb, niezależnie od siebie. Taki
rodzaj działalności łączony jest z produkcją na potrzeby lokalne i związany był
najczęściej z osadami. A osada zapewne „czai się” gdzieś w pobliżu, na co wskazują
liczne fragmenty ceramiki z okresu wczesnorzymskiego (I w. n.e.) towarzyszące
odkrytym piecom. Zapewne nie jest to też jedyne piecowisko w okolicy.
Znajdywane na terenie posesji i pól wokół zbadanego stanowiska drobne fragmenty
żużla mogą świadczyć o obecności kolejnych warsztatów.
Nie bez
znaczenia jest zapewne położenie bodzechowskiego warsztatu hutniczego w
sąsiedztwie doliny Kamiennej, uznawanej za jedno z odgałęzień ważnego
starożytnego szlaku handlowego. Prawdopodobnie to nad tą rzeką odbywała się
wymiana towarowa i handel żelazem. Być może świadectwem takich transakcji są
odkrywane w okolicy rzymskie denary. Mimo, iż badany warsztat hutniczy położony
jest na peryferiach głównego centrum hutniczego, nie ulega wątpliwości, że wraz
z innymi stanowiskami z doliny Kamiennej był z nim trwale powiązany.
Poniżej fotorelacja z badań wykopaliskowych z lipca 2004 r. autorstwa Jerzego T. Bąbla: