26 listopada
1946 r. ukazało się zarządzenie Ministra Przemysłu o ogłoszeniu wykazu nadań
górniczych przechodzących na własność Państwa. Wszystko w ramach nacjonalizacji
przemysłu w Polsce w oparciu o ustawę z 3 stycznia 1946 r. o przejęciu
podstawowych gałęzi gospodarki narodowej. Do zarządzenia dołączono długi wykaz
prywatnych kopalń, które „przechodzą na
własność Państwa w całości wraz z wszystkimi przymiarami dołączonymi do pól
górniczych i wszelkimi prawami”. Wśród nich znalazło się kilka kopalń rud
żelaza z najbliższej okolicy Ostrowca. Oto one (kolejno: nazwa kopalni,
położenie – gmina, właściciel, data nadania górniczego):
- ŁĄCZKI N.
80, Częstocice, Eustachy Dobiecki, 18.04.1898
- PODGÓRZE
N. 853, Bodzechów, Bogdan Drucki-Lubecki, 02.10.1912
- HALINA,
Kunów, Jan Rawicz, 29.10.1936
- ALEKSANDER,
Kunów, Helena Wielopolska, 19.11.1938
- KOLLOWEJ,
Ćmielów, Stanisław Derecki i Maria Zych, 10.12.1937
- KOLLOWEJ
II, Ćmielów, Stanisław Derecki, 20.10.1938
- MICHAŁ,
Ćmielów, Bogdan Drucki-Lubecki, 30.11.1938
- SIMBA, Częstocice, Tadeusz Halpert, 11.01.1939
Ciekawa jest
zwłaszcza nazwa tej ostatniej. Bardzo egzotyczna. Przywołująca natychmiastowe
skojarzenia z gorącą Afryką, czytelne zwłaszcza dla osób które roniły łzy
wzruszenia oglądając w latach 90-tych Króla Lwa. Bo simba to w języku suahili
właśnie lew. Skąd więc afrykański akcent w podostrowieckich lasach, gdzie
kopalnia była położona? Trop wiedzie do jej właściciela, Tadeusza Halperta.
Halpert był
właścicielem majątku Jeleniec pod Ostrowcem. Jak na wykształconego ziemianina przystało, był wielkim miłośnikiem sztuki. Jego dwór – leśniczówka (nieistniejąca) pełna
była książek, dzieł sztuki i trofeów myśliwskich. W czasie II wojny światowej w
Jeleńcu ukrywały się osoby zagrożone aresztowaniem. Jedną z nich był Edmund
Niziurski, późniejszy poczytny pisarz, który w Jeleńcu odebrał edukację w
ramach zajęć Tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich. Po wojnie majątek wraz z
dworem i większością wyposażenia oczywiście przepadł, a sam Tadeusz Halpert
wyjechał do Kanady. Ale wracając do Simby… Okazuje się, że Halpert był również
miłośnikiem safari, w związku z czym bywał w Afryce. Uczestniczył co najmniej raz
w takiej wyprawie, w 1912 r., w towarzystwie swojego przyjaciela hrabiego
Edwarda Mycielskiego-Trojanowskiego. To właśnie z afrykańskich wypraw
pochodziły egzotyczne trofea myśliwskie zdobiące ściany dworu w Jeleńcu. I
zapewne z afrykańskimi fascynacjami dziedzica łączyć trzeba nazwę miejscowej
kopalni.
Dodajmy dla
porządku, że kopalnia była odkrywkowa i eksploatowano w niej płytko zalegające
żelaziaki brunatne. Pytanie tylko, czy w kopalni w ogóle ruszyło wydobycie,
biorąc pod uwagę, że dokument nadawczy wystawiono na kilka miesięcy przed wybuchem
wojny. Na jednym z powojennych planów terenu figuruje co prawda oficjalnie nazwa
„Simba”, ale w towarzystwie starych zrobów górniczych. Bo rudę w tym miejscu
wydobywano już w I połowie XIX w.
Wyrobiska i hałdy górnicze na terenie kopalni "Simba" |