środa, 25 kwietnia 2018

Simba

26 listopada 1946 r. ukazało się zarządzenie Ministra Przemysłu o ogłoszeniu wykazu nadań górniczych przechodzących na własność Państwa. Wszystko w ramach nacjonalizacji przemysłu w Polsce w oparciu o ustawę z 3 stycznia 1946 r. o przejęciu podstawowych gałęzi gospodarki narodowej. Do zarządzenia dołączono długi wykaz prywatnych kopalń, które „przechodzą na własność Państwa w całości wraz z wszystkimi przymiarami dołączonymi do pól górniczych i wszelkimi prawami”. Wśród nich znalazło się kilka kopalń rud żelaza z najbliższej okolicy Ostrowca. Oto one (kolejno: nazwa kopalni, położenie – gmina, właściciel, data nadania górniczego):

  1. ŁĄCZKI N. 80, Częstocice, Eustachy Dobiecki, 18.04.1898
  2. PODGÓRZE N. 853, Bodzechów, Bogdan Drucki-Lubecki, 02.10.1912
  3. HALINA, Kunów, Jan Rawicz, 29.10.1936
  4. ALEKSANDER, Kunów, Helena Wielopolska, 19.11.1938
  5. KOLLOWEJ, Ćmielów, Stanisław Derecki i Maria Zych, 10.12.1937
  6. KOLLOWEJ II, Ćmielów, Stanisław Derecki, 20.10.1938
  7. MICHAŁ, Ćmielów, Bogdan Drucki-Lubecki, 30.11.1938
  8. SIMBA, Częstocice, Tadeusz Halpert, 11.01.1939
Ciekawa jest zwłaszcza nazwa tej ostatniej. Bardzo egzotyczna. Przywołująca natychmiastowe skojarzenia z gorącą Afryką, czytelne zwłaszcza dla osób które roniły łzy wzruszenia oglądając w latach 90-tych Króla Lwa. Bo simba to w języku suahili właśnie lew. Skąd więc afrykański akcent w podostrowieckich lasach, gdzie kopalnia była położona? Trop wiedzie do jej właściciela, Tadeusza Halperta.
Halpert był właścicielem majątku Jeleniec pod Ostrowcem. Jak na wykształconego ziemianina przystało, był wielkim miłośnikiem sztuki. Jego dwór – leśniczówka (nieistniejąca) pełna była książek, dzieł sztuki i trofeów myśliwskich. W czasie II wojny światowej w Jeleńcu ukrywały się osoby zagrożone aresztowaniem. Jedną z nich był Edmund Niziurski, późniejszy poczytny pisarz, który w Jeleńcu odebrał edukację w ramach zajęć Tajnego Uniwersytetu Ziem Zachodnich. Po wojnie majątek wraz z dworem i większością wyposażenia oczywiście przepadł, a sam Tadeusz Halpert wyjechał do Kanady. Ale wracając do Simby… Okazuje się, że Halpert był również miłośnikiem safari, w związku z czym bywał w Afryce. Uczestniczył co najmniej raz w takiej wyprawie, w 1912 r., w towarzystwie swojego przyjaciela hrabiego Edwarda Mycielskiego-Trojanowskiego. To właśnie z afrykańskich wypraw pochodziły egzotyczne trofea myśliwskie zdobiące ściany dworu w Jeleńcu. I zapewne z afrykańskimi fascynacjami dziedzica łączyć trzeba nazwę miejscowej kopalni.
   Dodajmy dla porządku, że kopalnia była odkrywkowa i eksploatowano w niej płytko zalegające żelaziaki brunatne. Pytanie tylko, czy w kopalni w ogóle ruszyło wydobycie, biorąc pod uwagę, że dokument nadawczy wystawiono na kilka miesięcy przed wybuchem wojny. Na jednym z powojennych planów terenu figuruje co prawda oficjalnie nazwa „Simba”, ale w towarzystwie starych zrobów górniczych. Bo rudę w tym miejscu wydobywano już w I połowie XIX w.

Wyrobiska i hałdy górnicze na terenie kopalni "Simba"