środa, 27 listopada 2019

Pożar w Kuźni

Dokładnie 200 lat temu, w nocy z 27 na 28 listopada 1819 roku w Kuźni wybuchł pożar. Dziennik Urzędowy Województwa Sandomierskiego donosił: „…dnia Dwudziestego siódmego, na 28 Listopada, r. z. w Gminie Częstocice w Wsi Kuźnic z powodu nie ostrożnego palenia śzrodku Młynicy, Młyn i wielki piec przez wszczęty pożar wraz z różnemi zapasami w perzynę obrócony został, i do dwudziestu Tysięcy złpol. szkody zarządził…”. Zakład wielkopiecowy zaledwie przed kilku laty wybudowany i uruchomiony przez Jerzego Dobrzańskiego, pierwszy taki w dobrach ostrowieckich, poszedł z dymem… Katastrofa wymusiła na władzach podjęcie zdecydowanych kroków. Polecono „…wszystkim Wóytom Gmin, tudzież Burmistrzom Miast, aby w ścisłym zastosowaniu się do przepisów Policyinych używania łuczywa przy mieleniu zboża w Młynach, lub Tartakach i.t. p. Fabrykach, a tym mniey palenia ognia na śzrodku Młynic, zupełnie zabronili – w mieysce zaś tego końcem zabeszpiecenia potrzebnego światła, maią bydź zaprowadzone Latarnie blaszane bezpieczne, osadzone na łańcuchach, a w razie potrzeby ogrzania, ogień tylko w kominie na to umyślnie i bezpiecznie sporządzonym palony bydź może…”.


Zakład w Kuźni szybko został odbudowany. Już w 1823 r. w opisie dóbr Klucza Ostrowieckiego czytamy: „Wielki piec na topienie rudy w wsi Kuźnia (…), podług formy do tego przedmiotu potrzebnej z kamienia wymurowany, tarcicami pobity, z wejściem elewacyjnie do sypania w piec rudy i węgli do komina podniesionym, z boku tarcicami, z wierzchu gontami pobitym”. A przy nim magazyn, węglarnia, piec do prażenia rudy, fryszerki, tartak i budynki mieszkalne dla pracowników. Młyn – przyczyna pożaru, jak widać odbudowany nie został. Dopiero kilka lat później wzmiankowane są w Kuźni „Fundamenty murowane na młyn wodny założone lecz nie nakryte i nadrujnowane”.

niedziela, 3 listopada 2019

Michałów

W 1 połowie XIX w. Kamienna odgrywała kluczową rolę w realizacji planu S. Staszica uprzemysłowienia Królestwa Polskiego. Plan zakładał budowę „ciągłego zakładu fabryk żelaznych na rzece Kamiennej”, co realizowano z różnym skutkiem przez szereg lat, głównie po 1833 r., kiedy to kierownictwo nad rządowym górnictwem i hutnictwem przejął Bank Polski. Budowano nad Kamienną spiętrzenia wodne, wznoszone wielkie piece, pudlingarnie i walcownie. Zakłady zakładano zgodnie w kolejnymi etapami procesu technologicznego. A więc: wytop żelaza (wielki piec) - uszlachetnienie (pudlingarnia, wcześniej fryszerka) - gotowy wyrób (walcownia). Pozostałości jednego z takich zakładów znajdziemy na przedmieściach Starachowic, w Michałowie.
Tradycje hutnicze w Michałowie są oczywiście starsze niż XIX wiek, co zresztą jest normą nad Kamienną. Z rejonu Starachowic znane są stanowiska ze starożytnym żużlem dymarskim. W 1629 r. działała w Michałowie kuźnica, wzmiankowana następnie wielokrotnie aż po koniec XVIII w. Na początku kolejnego stulecia produkowano tu broń, a kiedy w 1818 r. dobra benedyktynów świętokrzyskich przejął rząd, postawiono tu, zgodnie z ideą Staszica, fryszerkę obsługującą wielki piec w Starachowicach. W latach 1836-1842 fryszerkę zastąpiono nowoczesną pudlingarnią.  Surowe żelazo oczyszczono z niepożądanych domieszek w specjalnych piecach pudlowych. Dwa takie stanęły w zakładzie michałowskim, dodatkowo wystawiono różnego rodzaju budynki pomocnicze oraz osiedle domków dla robotników. Zakład zasilany był energią wody ze spiętrzenia na Kamiennej. Całość stanowiła część tzw. „węzła starachowickiego”, na który składały się wielki piec w Starachowicach, pudlingarnie w Michałowie i Brodach oraz walcownia w Nietulisku.
W 2 połowie XIX w. zakład udoskonalano. W 1870 r. pudlingarnię nabył wraz z hutą w Starachowicach baron Antoni E. Fraenkel, właściciel dóbr ostrowieckich i huty Klimkiewiczów. Tym samym stworzył wielki kombinat przemysłowy, na który składały się zakłady starachowickie i ostrowieckie oraz walcownia Irena pod Zaklikowem. W Michałowie zainstalowano wtedy m.in. maszyny parowe, a koło wodne zastąpiono turbiną. Pod koniec XIX w. produkcję stopniowo ograniczano, a kres zakładu nastąpił wraz z katastrofalną powodzią w 1903 r.
         Do dziś w Michałowie pozostały jedynie ruiny. Może nie tak majestatyczne i malownicze jak te w Nietulisku, jak zwykle trochę zaniedbane, ale też mogą robić wrażenie. Z zabudowań fabrycznych niewiele zostało, zachował się za to wewnętrzny układ energetyczny zakładu – m. in. monumentalna śluza wpustowa, kanał roboczy, komora rozdziału wody i klatka koła wodnego. Na drugim końcu zapory, gdzie płynie dziś Kamienna znaleźć można resztki prawego przyczółka jazu ulgowego. Wciąż widoczna jest niecka dawnego zbiornika ograniczonego zaporą – potężnym nasypem ziemnym zwieńczonym na całej długości kamiennym falochronem. Jest to jedyny tego typu obiekt w Zagłębiu Staropolskim, który akurat w Michałowie powstał nieprzypadkowo. Tutejsze spiętrzenie było ogromne – 3,5 miliona metrów sześciennych wody zgromadzono na powierzchni 122 hektarów… Ogólnie rzecz biorąc – całość kapitalna. Czytelny do dziś układ przestrzenny założenia przemysłowego z czasów Królestwa Polskiego i unikalne budowle hydrotechniczne. Warto.

Pozostałości zabudowań zakładu
Śluza wpustowa
Górny kanał roboczy
Pozostałości jazu ulgowego
Niecka zbiornika i zapora ziemna
Kamienny falochron

czwartek, 5 września 2019

Ciekawy przypadek Artura Gliszczyńskiego

W przepastnych zbiorach ostrowieckiego muzeum znajduje się dokument, z którym wiąże się ciekawa hutnicza historia. Pismo wystawione w Klimkiewiczowie 25 kwietnia 1868 r. skierowane jest do Zawiadowcy Zakładów Ostrowieckich. Administrator zawiadamiał o nowym stanowisku i awansie niejakiego Gliszczyńskiego. Przytoczmy fragment: „P. Gliszczyński Assystent WW Pieców, powołanym został od 1 Maja b.r. na starszego Assystenta Zakładu Irena – wczem załączającą się nominację Zawiadowca doręczy i udanie się na miejsce nowego przeznaczenia dopilnuje”. Dalej podano, że zainteresowany otrzymuje 15 rubli na pokrycie kosztów przeprowadzki do Ireny. Była to walcownia żelaza koło Zaklikowa w Guberni Lubelskiej wybudowana podobnie jak ostrowiecka huta przez hr. Henryka Łubieńskiego w latach 30. XIX w. Przez szereg lat była to, można powiedzieć, filia Zakładów Ostrowieckich. To tam do walcowania kierowano żelazo uzyskane w ostrowieckich wielkich piecach. Szerzej o Irenie będzie kiedy indziej, dziś zajmijmy się człowiekiem.
Nazwisko Gliszczyński prawie w ogóle nie występuje w regionie. W aktach parafii Szewna (należał do niej Klimkiewiczów) pojawia się tylko raz. W tym samym, 1868 r., związek małżeński z Leonią Zdziemnicką (w innych źródłach: Zdziennicka, Zdzieniecka,) zawarł tu Artur Gliszczyński. Z całą pewnością to nasz awansowany hutnik, który jednak z jakiegoś powodu nie podjął pracy w Irenie. Rok później Artur i Leonia pojawiają się bowiem w miejscowości Machory, wtedy w powiecie opoczyńskim. Zapewne nieprzypadkowo. Machory były prężnym ośrodkiem hutniczym z całym kompleksem zakładów, wielkim piecem, pudlingarnią i okolicznymi kopalniami rudy. W 1869 r. rodzi się tu pierworodny syn Gliszczyńskich, który po ojcu otrzymał imię Artur. W akcie chrztu ojciec dziecka figuruje jako „administrator fabryk”. I to może być odpowiedź na pytanie, dlaczego nasz bohater nie podjął pracy w Irenie.  Być może skorzystał z lepszej oferty, bo zarządzanie całym zakładem było na pewno bardziej intratne niż stanowisko starszego asystenta. Z drugiej strony, urodzony w 1848 r. Artur przekroczył wtedy ledwo 20 lat... A może po prostu świeżo upieczony małżonek wraz z ciężarną żoną postanowił wrócić w rodzinne strony? W tamtych okolicach, rejon Opoczna, Piotrkowa Trybunalskiego, nazwisko Gliszczyński jest bardzo popularne. Rodzinne powiązania i znajomości mogły znacznie ułatwić objęcie dobrej posady. Ale to tylko domysły.
Małżeństwo Gliszczyńskich było chyba udane, jeśli liczyć miarą urodzonych dzieci. Płodne było na pewno. Po pierworodnym Arturze, pojawiają się kolejne pociechy urodzone w Machorach: Wanda (1871), Michał (1872), Stefan (1873) i Marianna (1875). W latach 80. Artur Gliszczyński mieszka już w Warszawie i tu rodzą się kolejne dzieci. Umiera w roku 1896 w wieku 48 lat i zostaje pochowany na Powązkach.
Ciekawą postacią był jego najstarszy syn Artur, dziennikarz, humorysta i poeta związany najpierw z Łodzią, potem z Warszawą.  Brał aktywny udział w życiu kulturalnym obu miast, publikował m.in. w „Gońcu Łódzkim” i „Kurierze Warszawskim”, był redaktorem i wydawcą szeregu pism. Ceniony przez krytyków jego zbiór wierszy „Z mroku i dymu” (1901) poświęcony jest życiu robotników fabrycznej Łodzi. Zmarł w 1910 r. i pochowany został obok ojca-hutnika na Cmentarzu Powązkowskim.

Grób Gliszczyńskich na Cmentarzu Powązkowskim
(źródło: Wikipedia)

piątek, 14 czerwca 2019

Hutnicze Częstocice

Częstocice – niegdyś samodzielna miejscowość o średniowiecznym rodowodzie, a od 1954 r. dzielnica Ostrowca Świętokrzyskiego. Miejscowość słynęła z cukrowni, założonej ok. 1839 r., jednej z pierwszych w Królestwie Polskim. Cukrownia przetrwała wszystkie dziejowe kataklizmy i kolejne reżimy, nie przetrwała za to III RP. Dziś produkcja cukru w Częstocicach jest odległym wspomnieniem, a ślady dawnej chwały to pojedyncze zachowane budynki fabryczne. Ale nie o cukrze.
Najbardziej charakterystyczną budowlą Częstocic jest otoczony parkiem XIX-wieczny pałac Wielopolskich, od kilkudziesięciu lat siedziba ostrowieckiego muzeum. Mało kto wie, że pałac i park stoją na stanowisku archeologicznym, a ludzie w tym miejscu mieszkali od tysięcy lat, co najmniej od młodszej epoki kamienia. Najciekawiej jednak było na przełomie er, w okresie rzymskim. Wtedy to na tym terenie istniała osada starożytnych hutników. Pozostały po nich liczne materialne ślady.
Do pierwszych znalezisk doszło w latach 60, kiedy to podczas prac budowlanych w parku pałacowym odkopano kloce starożytnego żużla. Do wykopalisk doszło jednak dopiero 20 lat później (1986-1987). Profesor Kazimierz Bielenin w ciągu dwu sezonów badań odkopał tu fragment osady z okresu wczesnorzymskiego (I-II w. n.e.). Poza warstwą kulturową i różnego rodzaju obiektami o przeznaczeniu gospodarczym, odsłonięto dwa piecowiska hutnicze w typie nieuporządkowanym grupujące łącznie 11 pieców. Ciekawostką może być fakt, że część z nich nie została przebadana do końca, lecz odsłonięta i zabezpieczona na potrzeby planowanej wówczas ekspozycji. W parku pałacowym miała powstać wiata-pawilon, w którym prezentowanoby  relikty pieców sprzed prawie 2 tysięcy lat. Do realizacji pomysłu z różnych przyczyn nie doszło; pocieszające jest jednak to, że po ponad 30 latach ostrowieckie muzeum powróciło do starej koncepcji. Z jakim skutkiem, czas pokaże... Badania prowadzone w ostatnich latach (2009-2017) odsłoniły kolejne części osady – mieszkalne ziemianki, jamy gospodarcze i kolejne piece hutnicze. Żużle odkrywane na stanowisku w dużej ilości wskazują na fakt, że nie tylko wytapiano tu żelaza, ale również na miejscu poddawano obróbce kowalskiej. Przyjmuje się, że to nad Kamienną odbywał się handel świętokrzyskim żelazem. Być może śladem dalekosiężnej wymiany jest znaleziony na osadzie w Częstocicach szklany paciorek pochodzący z terenów Bliskiego Wschodu. Tak było w starożytności, a co w epokach nam bliższych?
Wieś Częstocice pojawia się w źródłach w II poł. XIV w. Począwszy od XVI-XVII w. w miejscu obecnego zespołu pałacowo-parkowego znajdował się dwór z folwarkiem, który z czasem stał się centrum administracyjnym dóbr ostrowieckich. Bywali tu ich właściciele, podejmowali ważne decyzje, wystawiali dokumenty. W tym czasie w dobrach ostrowieckich nad Kamienną działały kuźnice żelaza. Rudę do kuźnic kopano w okolicznych kopalniach i magazynowano w budynkach dworu częstocickiego. I tak w 1724 r. „zwiezionej wszystkiej rudy do dworu” było 439 wozów. W trakcie badań archeologicznych w parku pałacowym odkryto liczne pozostałości zabudowań gospodarczych dawnego folwarku. Być może niektóre z tych odkrytych służyły za składy rudy.
W 1808 r. dobra ostrowieckie nabył Jerzy Dobrzański. Nowy właściciel od samego początku planował wybudowanie hutniczego wielkiego pieca właśnie w Częstocicach, ostatecznie inwestycję zrealizował kilka lat później w Kuźni. W latach 80. XIX wieku wzniesiono istniejący do dziś pałac; zamieszkali w nim Zygmunt i Maria Wielopolscy. W okresie międzywojennym nastąpił koniec dóbr ostrowieckich. W 1931 r. Maria Wielopolska sprzedała pałac z parkiem Spółce Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich. Urządzono tam resursę dla kadry technicznej huty i hotel dla akcjonariuszy. Po wojnie, w 1963 r. huta przekazała teren i budynek miastu z przeznaczeniem na muzeum. I tak też się stało, a historia, rozpoczęta w starożytności, domknęła się.

Zabytkowy zespół pałacowo - parkowy w Częstocicach.
Kloce starożytnego żużla hutniczego.
Pozostałości jednego z pieców dymarskich.
Zachowana ściana folwarcznej ziemianki.
Mur fundamentowy folwarcznego budynku gospodarczego.
Pałac Wielopolskich - Muzeum Historyczno-Archeologiczne
w Ostrowcu Świętokrzyskim.