Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Duhamel du Monceau. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Duhamel du Monceau. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 listopada 2017

Jacek Nałęcz Małachowski

Dzisiaj przybliżymy sylwetkę jegomościa, którego życiorys mógłby posłużyć za scenariusz doskonałego dramatu polityczno-obyczajowego osadzonego w burzliwych realiach schyłku I Rzeczpospolitej. Albo jeszcze lepszego serialu, o ile oczywiście zadania tego podjąłby się dajmy na to Netflix, a nie rodzimi twórcy. Jegomość ten, to Jacek Małachowski herbu Nałęcz.
Przed ponad dwustu laty grał pierwsze skrzypce w wielkiej polityce czasów stanisławowskich. A w skali mikro gospodarował w swoich włościach i wzbudzał lęk w poddanych z wysokości dworu w Bodzechowie. Wybitny mąż stanu, niestrudzony działacz polityczny i gospodarczy, postać niejednoznaczna i trudna do rozszyfrowania. Na stare lata ekscentryk. Kawaler wielu orderów, posiadacz wielu tytułów i najwyższych godności państwowych oraz miast i wsi wraz z ich żywą zawartością. Prawdziwy magnat i panisko przez duże P. Dlaczego nas interesuje jego osoba? Polityka to jedno, ale nie wszyscy wiedzą, że Jacek Małachowski był również wielkim krzewicielem idei rozwoju przemysłu. A przy tym, jak wyżej wspomniano, związany był mocno z podostrowieckim Bodzechowem.

Jacek Nałęcz Małachowski (1737-1821)
Urodził się w 1737 r. Końskich. Karierę polityczną rozpoczął w wieku 19 lat. Wielokrotnie wybierany posłem na sejm z Sandomierskiego i Sieradzkiego. Od 1766 r. był członkiem Komisji Skarbowej Koronnej, od 1778 prezesem Komisji Menniczej, następnie członkiem Rady Nieustającej i Komisji Edukacji Narodowej. Członek konfederacji Sejmu Czteroletniego. W 1780 r. został podkanclerzem koronnym, a ukoronowaniem kariery była godność kanclerza wielkiego koronnego, którą otrzymał w 1786 r. Zawsze wierny Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu. Opowiedział się po jego stronie w czasie konfederacji barskiej. Zwolennik ścisłych związków z Rosją. Jako zagorzały przeciwnik Konstytucji przystąpił to Targowicy i przeciągnął na jej stronę króla. W 1793 r. zrzekł się godności kanclerskiej i wycofał się z życia politycznego. Zdrajca, jak chcą niektórzy, czy pragmatyk i „patriota realny” jak twierdzą inni? W tym miejscu to nieważne.
Dla nas istotne jest to, że od 1782 r. był członkiem (i to najbardziej aktywnym) Komisji Kruszcowej, pierwszej w kraju państwowej służby geologiczno-górniczej, mającej na celu poszukiwanie i uruchomienie wydobycia rud metali i innych surowców. Górnictwo i hutnictwo było jego wielką pasją. To za jego sprawą w 1769 r. wyszło drukiem polskie tłumaczenie książki „Sposób robienia weglów czyli sztuka węglarska” Duhamela du Monceau. W 1782 r. „staraniem i kosztem Jaśnie Wielmożnego Hyacynta Nałęcza Małachowskiego” ukazały się książki „Nauka o gatunkach i szukaniu rudy żelazney” oraz „Opisanie polskich żelaza fabryk” księdza Józefa Osińskiego. Ten ostatni tytuł był najwybitniejszym dziełem epoki traktującym o krajowym górnictwie i hutnictwie.


Małachowscy stawiali na uprzemysłowienie swoich dóbr. Produkcję żelaza na dużą skalę w Końskich i okolicach podjął Jan Małachowski, tworząc prawdziwy „kombinat” górniczo-hutniczy. W ślady ojca poszedł Jacek. W swoim starostwie radoszyckim wybudował w 1781 r. „wielki piec do topienia rudy żelaznej i lania surowizny Antoninów zwany”. Piec był imponujący - wysoki na 10 m, pracował średnio 40 tygodni w roku i mógł wyprodukować ponad 10 ton surówki. Poza tym Małachowski wystawił dwie fryszerki.
W 1777 r. otrzymał po ojcu dobra bodzechowskie. Dwór w Bodzechowie stał się jego główną siedzibą od 1795 r.; mieszkał tam do śmierci. Być może planował uprzemysłowienie również tego majątku, nie wiemy. Stało się to dopiero za czasów jego spadkobiercy, Gustawa Małachowskiego. W 1836 r. za sprawą Ignacego Kotkowskiego w Bodzechowie stanęła huta z wielkim piecem działająca z sukcesami do początków następnego stulecia. Jacek Małachowski zmarł w swoim dworze w Bodzechowie w 1821 r.

Widok na wielki piec Antoninów z pracy J. Osińskiego

piątek, 3 listopada 2017

Mielerze w Krzemionkach

Nie tak dawno branżowe media donosiły o odkryciu z zastosowaniem metody ALS (lotniczego skaningu laserowego) setek zabytkowych mielerzy na pograniczu województw świętokrzyskiego i mazowieckiego: LINK
Metoda sama w sobie jest niezwykle ciekawa i otwiera nowe możliwości dla poszukiwań archeologicznych. Na czym polega? Definicja z powyższego artykułu: „ALS, czyli lotnicze skanowanie laserowe to technika wykorzystująca urządzenia typu LiDAR (ang. Light Detection and Ranging). Polega na emisji w stronę powierzchni ziemi impulsów laserowych z nadajnika umieszczonego w samolocie, które następnie po napotkaniu przeszkód terenowych wracają do odbiornika. W efekcie uzyskuje się zbiór punktów przestrzennych, będących bardzo dokładną rejestracją powierzchni terenu.
Skanowanie „wyłapuje” więc nawet nieznaczne deniwelacje terenu. Czyli coś, co gołym okiem, dajmy na to w lesie nie jesteśmy w stanie dostrzec. Na przykład pozostałości mielerza, czyli stosu drewna ułożonego w kształcie kopuły i przykrytego ziemią, gliną lub darnią, w którym produkowano węgiel drzewny. Powstawał w wyniku suchej destylacji drewna prowadzonej przy ograniczonym dostępie powietrza. Dlaczego nas to interesuje? Ano, produkowany w mielerzach węgiel drzewny znajdował zastosowanie głównie w hutnictwie żelaza. Przez stulecia był wyłącznym paliwem dla starożytnych dymarek, staropolskich kuźnic oraz pierwszych wielkich pieców, a co za tym idzie fryszerek i pudlingarni. Przy czym jego budowa zasadniczo się nie zmieniała przez stulecia. Musiała być średzina, czyli pionowy słup wokół którego układano pocięte kawałki drewna w formie stosu o średnicy kilku metrów. To przykrywano szczelną warstwą izolacyjną z ziemi czy gliny, tzw. oponą. Przez specjalny otwór zapalano stos, który tlił się przez kilka dni. Następnie zatykano przygotowane wcześniej otwory wentylacyjne i czekano aż ogień wygaśnie i zwęgli resztki drewna.

Budowa mielerzy wg Duhamela du Monceau (1769)
M. Radwan oblicza, że XVI-wieczna kuźnica produkująca rocznie 12-15 ton żelaza zużywała 150 ton węgla drzewnego, na zwęglenie którego trzeba było wyrąbać 2,5 ha lasu szpilkowego. Wyliczenia dla zakładu wielkopiecowego z XIX w. są, co zrozumiałe, jeszcze wyższe – aby wytopić tonę surówki i w dalszej kolejności przerobić ją na żelazo użytkowe zużywano naturalny przyrost z ok. 10 ha lasu! Leśna masakra piłą i siekierą… Począwszy od XVIII w. w hutnictwie zaczęto stosować koks, przy czym na naszych ziemiach na szerszą skalę dopiero w II poł. XIX w.
Pozostałości dawnych mielerzy występują i w podostrowieckich lasach, co szczególnie dziwić nie powinno. Tylko w lasach w rejonie Krzemionek namierzono ich ponad 200. Jako że tereny te wchodziły w skład dóbr bodzechowskich, tutejsze mielerze pracowały najpewniej na potrzeby wielkiego pieca huty Bodzechów, wzniesionej w 1836 r. Już w początkowym okresie istnienia zapotrzebowanie zakładu na węgiel drzewny wymagało rocznego wyrębu 8 tysięcy sągów drzewa. Dopiero pod koniec XIX w. miały miejsce pierwsze próby opalania koksem.
W 2015 r. jeden z miejscowych mielerzy został przebadany przez warszawsko-krzemionkowską ekspedycję archeologiczną. Poniżej krótka fotorelacja: