Już po raz
ostatni wracamy to wątku urodzinowego ostrowieckiej huty. Tak naprawdę nie
wiadomo czy w ubiegłym roku hucie stuknęło 200, 199 czy 198 lat. Być może to w
tym, kończącym się 2014 roku powinniśmy dmuchać świeczki na torcie z okazji
okrągłej rocznicy, a może i w przyszłym. Ale sza…, lepiej nikomu nie dawać
pretekstu, a nuż zechce coś zorganizować w klimacie ubiegłorocznym? To już i
tak nieważne, „uroczystości” się odbyły, rok 1813 został oficjalnie namaszczony
jako początek triumfalnego pochodu ostrowieckiej huty, który rozpoczął się w
Kuźni… No właśnie, w Kuźni… Pojawia się tu kolejna niejasność, a raczej
wątpliwość: czy w ogóle zakład w Kuźni
można uznać za zaczątek ostrowieckiej huty? A może jednak był to rok 1837,
kiedy inż. Antoni Klimkiewicz buduje na błoniach pod Ostrowcem nowoczesny
zakład nazywany hutą Klimkiewiczów?
Po kolei. Na
początku XIX w. Jerzy Dobrzański zbudował w Kuźni, nad odnogą Kamiennej zwaną
Młynówką hutę żelaza z wielkim piecem i fryszerkami. Huta duża nie była, o niewielkiej
zdolności produkcyjnej, a sam wielki piec był jeszcze w typie XVIII-wiecznym. Przez
kilkadziesiąt lat huta przechodziła różne koleje losu (postoje, pożary,
powodzie, etc.). W szczątkowej formie przetrwała do lat 70-tych XIX w. kiedy to
zakład ostatecznie zamknięto. Tymczasem w latach 1837-1839 z inicjatywy hr.
Henryka Łubieńskiego w sąsiedztwie Kuźni powstaje kolejna huta w dobrach
ostrowieckich. Huta Klimkiewiczów, nowoczesna jak na owe czasy i zbudowana z
rozmachem, poradziła sobie znacznie lepiej. Ta też miała momenty lepsze i
gorsze. Zmieniali się właściciele, zmieniały się czasy i nazwa (Zakłady
Ostrowieckie, Huta im. Marcelego Nowotki, Huta Ostrowiec), ale zakład przetrwał,
wyrastając nawet okresami na krajowego potentata. W okresie PRL-owskiej
prosperity (sic!) we wschodniej części Ostrowca wybudowano nowy Zakład
Metalurgiczny, potocznie nazywany „Nowym Zakładem” w odróżnieniu od tzw. „Starego
Zakładu”, który na nadrzecznych błoniach pracował nieprzerwanie od czasów
inżyniera Klimkiewicza. Do czasu… bo nadeszły lata 90-te, czas restrukturyzacji
i przekształceń, a przy okazji kompletnej dewastacji dzieła inż. Klimkiewicza.
To temat na osobny tekst. Tzw. „Nowy Zakład” przetrwał. Dziś to Huta Celsa
Ostrowiec – bezpośredni sukcesor idei XIX-wiecznych Ojców Założycieli. Tylko
którego? Dobrzańskiego czy Klimkiewicza?
Już
kilkadziesiąt lat temu (1965) Mieczysław Radwan zdecydowanie stanął po jednej
stronie barykady pisząc: „Kuźnia była nieznaczącym
fragmentem, podobnym jak pobliski Mychów, czy nawet Bodzechów. Zadecydowała
nowa śmiała koncepcja budowy na nowym miejscu i - jak widzimy - z perspektywą
rozwoju. Należy więc utrzymać 1837 r. jako datę założenia huty (…)”. Z jednej strony prawda. Sama huta
w Kuźni prędzej czy później by upadła i gdyby nie nowa inwestycja realizowana
przez Klimkiewicza historia ostrowieckiego hutnictwa pewnie nie wyszłaby poza wiek
XIX. Nie było też tak, jak widzą to niektórzy, że budowa nowego zakładu była
tylko rozbudową istniejącej już huty. Budując nową, nowoczesną hutę Klimkiewicz
rzeczywiście musiał mieć wizję i „śmiałą koncepcję z perspektywą rozwoju”.
Ale z drugiej strony… Oba zakłady położone
były w dobrach ostrowieckich i wspólnie dzieliły ich los. Położone były po
sąsiedzku, dzieliła je tylko Kamienna. Współcześni obie huty traktowali łącznie.
Dla przykładu Łabęcki w „Górnictwie w Polsce” (1841) podaje zdolność
produkcyjną „…zakładów Ostrowieckich, to
jest 3 wielkich pieców…”. A więc 1 pieca w Kuźni i 2 nowych w
Klimkiewiczowie. Zakłady miały jednego właściciela (od 1840 r. był to Bank
Polski), z reguły jedna osoba była też zawiadowcą „fabryk żelaznych ostrowieckich”. Huty wymieniały się pracownikami, choć
ci najczęściej przechodzili z Kuźni do bardziej perspektywicznego
Klimkiewiczowa. Kiedy na skutek pożaru uległ zniszczeniu wielki piec w Kuźni, dalej
działała tam fryszerka Łukaszyn, która pracowała w oparciu o żelazo dostarczane
z wielkich pieców Klimkiewiczowa. Nie był to może kombinat w sensie współczesnym,
ale jednak Kuźnia przez kilkadziesiąt lat była częścią składową „fabryk żelaznych ostrowieckich”. Można
powiedzieć, per analogiam, że huta
Klimkiewiczów to taki „Nowy Zakład” – nowoczesny, zbudowany z rozmachem na „surowym
korzeniu” i z „perspektywą rozwoju”.
Kuźnia odegrała rolę „Starego Zakładu” i, niestety, podzieliła jego los. Ale
Mieczysław Radwan piszący swoje słowa w 1965 r. nie mógł jeszcze o tym
wiedzieć.