Kołem
szalonym, lub też szaleńcem, nazywano kiedyś koło zamachowe – urządzenie
obrotowe o dużym momencie bezwładności służące do magazynowania energii. Znane
od wieków, powszechnie wykorzystywane było w dawnym przemyśle. Swoją dawną,
„szaloną” nazwę zawdzięcza dużej prędkości obrotowej – w trakcie pracy szprychy
rozpędzonego koła stawały się wręcz niewidoczne. Koła zamachowe wykorzystywane
były w silnikach parowych, stosowano je również w zakładach przemysłowych
korzystających z energii wodnej. W zakładach takich, koło wodne za pomocą wału
transmisyjnego i przekładni przekazywało energię kołu szalonemu, które
następnie napędzało wewnętrzne urządzenia zakładu, np. walcarki. Koła takie
zachowały się w dawnych walcowniach w Sielpi i Maleńcu. W tym ostatnim zakładzie
tak zwany „Szaleniec z Maleńca” ma średnicę 5,5 metra przy wadze 38
ton. Z racji gabarytów i wrodzonego „szaleństwa” nie były to bezpieczne
zabawki. Wszyscy pamiętają scenę z „Ziemi obiecanej”, kiedy w tryby takiego
koła dostają się Kessler i Malinowski. Krwawa miazga…
Koło zamachowe w walcowni w Sielpi |
Do
wypadku z udziałem koła szalonego doszło również wiosną 1860 r. w walcowni w
Nietulisku, choć tu obyło się bez ofiar. Donosił o tym korespondent „Tygodnika
Illustrowanego”: „Walcownia wraz z
piecami szwejsowymi pomieszczona w ozdobnym budynku, odbiera ruch od dwóch kół
wodnych siły 60 koni. Przy motorach tych znajduje się tak zwane koło szalone,
regulujące ruch i złożone z łuków żelaznych silnie z sobą spojonych. Otóż koło
to, skutkiem zapewne ciągłego od lat kilkunastu biegu, naraz podczas działania
machiny uległo rozerwaniu. Siła z jaką części rozbiegłe wyrzucone zostały była
tak wielką, że odłamy, przebiwszy belki wiązania dachowego, dostały się aż na
zewnątrz budynku. Szczęściem nikt z licznych robotników pracujących przy
warsztatach, walcach i piecach uszkodzeniu nie uległ.”
Po
wypadku zakład przez jakiś czas był unieruchomiony, wkrótce jednak rozpoczęto
budowę nowego napędu. Korzystając z postoju wymieniono też jedno ze starych
drewnianych kół wodnych na nowe, żelazne, o ulepszonej konstrukcji. Walcownia w
Nietulisku pracowała jeszcze przez ponad 40 lat, aż po początek XX wieku.
Ruiny głównej hali fabrycznej walcowni w Nietulisku |