Starożytna
ciekawostka z podostrowieckiego Chmielowa.
Jakiś czas temu mieszkaniec miejscowości, Pan Henryk Jędrzejewski wykopał na
swoim polu kloc starożytnego żużla. Niby nic, ot, kolejny ślad starożytnego
wytopu jakich mnóstwo trafia się na świętokrzyskich polach. Badania
archeologiczne przeprowadzone wkrótce w miejscu odkrycia odsłoniły pozostałości
całego piecowiska z ok. II w. n.e. Piecowisko to warsztat produkcyjny liczący
od kilku do kilkuset pojedynczych pieców do wytopu żelaza. To konkretne składało
się z pozostałości 55 pieców i było w typie tzw. uporządkowanym. Oznacza to, że
warsztat posiadał zorganizowaną przestrzeń produkcyjną – piece układały się w
regularne szeregi i rzędy. Ten typ piecowiska jest charakterystyczny dla
starożytnego hutnictwa świętokrzyskiego, tyle tylko, że nad samą Kamienną
występuje rzadko. Poza Chmielowem piecowisko tego typu odkryto jeszcze w
Starachowicach. W strefie doliny Kamiennej dominowały raczej piecowiska
nieuporządkowane – małe warsztaty zakładane przy osadach i produkujące żelazo
na potrzeby lokalnej społeczności. Ale nie o tym miało być… Dla
zainteresowanych – artykuł o badaniach chmielowskiego piecowiska do
pobrania/przeczytania tutaj: LINK
W odległości ok. 20 m od badanego piecowiska znajdowała się skarpa, rodzaj wysokiej miedzy
oddzielającej dwa pola. A w niej tkwiące kolejne kloce żużla. Następne
piecowisko? Otóż nie. Po rozkopaniu skarpy okazało się, że owszem, są tam kloce
starożytnego żużla i to w liczbie aż 17 sztuk, ale nie jest to piecowisko.
Kloce ułożone były równiutko w jednym rzędzie, mało tego, wszystkie złożone na
boku lub odwrócone o 180 stopni. A więc ktoś kiedyś je tam przyniósł i równo
ułożył. Kto i po co? Zapewne dawni rolnicy, może nawet przodkowie Pana
Jędrzejewskiego. 100, 200 czy 300 lat temu podczas orki pług co rusz wyciągał
wielkie bryły żużla. Te przenoszono na miedzę i układano w rzędzie, tak jak na
granicach pól układa się kamienie utrudniające uprawę. Układano je „do góry
nogami” – tak było łatwiej, jako że górna powierzchnia kloca żużlowego z reguły
jest płaska. Kloce pochodziły zapewne z sąsiedniego piecowiska. Podczas badań
stwierdzono, że wśród 55 odkrytych reliktów pieców, w kilkunastu przypadkach
nie zachowała się bryła żużla będąca pozostałością po starożytnym wytopie, a
jedynie sam ziemny zarys pieca. Zguba się znalazła. Długą linię ułożonego przez
rolników żużla z czasem przykryła ziemia i odtąd sąsiadujące pola oddzieliła
nienaturalnie wysoka granica. Idę o zakład, że jeszcze niejedna miedza na
świętokrzyskich polach jest solidniejsza niż się wydaje. Poniżej rzeczone miejsce odsłaniające swoją tajemnicę: