poniedziałek, 17 września 2018

Ignacy Cywiński

Na cmentarzu parafialnym w Ostrowcu Św. przy ulicy Denkowskiej, w jego najstarszej południowo-zachodniej części znajduje się ciekawy pomnik nagrobny. Na pozór niczym specjalnym się nie wyróżnia, ot, jeden z wielu starych nagrobków, w dodatku uszkodzony. Ciekawe jest to, co umieszczone zostało przez kamieniarza ponad epitafium. Godło górnicze, czyli skrzyżowane młotki – żelazko i perlik. Czyżby górnik? Symbole związane z profesją rzadko pojawiają się na chrześcijańskich nagrobkach. Znacznie częściej podawano wprost w treści epitafium, czym trudnił się za życia pochowany: uczeń, wojskowy, aptekarz, burmistrz, pleban… A w tym konkretnym miejscu pochowany został niejaki Ignacy Cywiński. Na postumencie czytamy:
S.P
Ignacemu
CYWIŃSKIEMU
nie utulona w żalu
CÓRKA
Z drugiej strony postumentu daty:
Urodził się d. 20 Lipca
1816 r.
Umarł d. 25 Sierpnia
1867 r.

Okazuje się, że Ignacy Cywiński na początku lat 60. XIX w., a może i wcześniej był zawiadowcą (zarządcą) „fabryk żelaznych ostrowieckich”, czyli wielkich pieców Klimkiewiczowa i zakładu w Kuźni. Symbolika górnicza na jego nagrobku dziwić nie powinna. Dziś ten symbol jednoznacznie kojarzymy z górnictwem. Dawniej górnictwo i hutnictwo traktowano łącznie, jako jedną gałąź przemysłu, dlatego skrzyżowane młotki znajdujemy często i w hutniczym kontekście.
Mało wiemy o Ignacym Cywińskim. Gdy w nocy z 26 na 27 czerwca 1863 r. wybuchł w Ostrowcu katastrofalny pożar, na ratunek z sikawkami, wodą i ludźmi ruszył między innymi zawiadowca „fabryk żelaznych ostrowieckich” Ignacy Cywiński. Spłonęło 146 domów mieszkalnych, ale tylko 4 osoby straciły życie, z czego jedna rażona apopleksją na skutek silnego upojenia alkoholowego… Co jeszcze wiemy? Mieszkał w Klimkiewiczowie. Miał żonę. To zapewne Antonina ze Smolińskich Cywińska (1814-1857), której nagrobek na cmentarzu w Szewnie wystawił „…mąż z dwóchletniem dziecięciem pozostały…”. Czy dziecięciem owym była córka, która żegnała ojca 10 lat później? Przy grobie śp. Ignacego Cywińskiego pojawiają się czasem znicze. Czy to jakiś dobry człowiek bezinteresownie dba o jego pamięć i opiekuje się niszczejącym nagrobkiem, czy też są potomkowie naszego zawiadowcy, którzy wiedzą o nim coś więcej?