piątek, 27 grudnia 2013

Erasmus Minerator

Erazm kuźnik (minerator) to postać autentyczna. Naprawdę nazywał się Erazm Niedźwiedź, żył w XVI wieku i prowadził pierwszą znaną ze źródeł historycznych kuźnicę w najbliższej okolicy Ostrowca. Była to, mówiąc obrazowo, pierwsza nowożytna „huta” w okolicy. Kuźnica działała przez ok. 25 lat, pierwszy raz pojawia się w źródłach w roku 1564, a ostatni zapis pochodzi z 1589 roku.
Niewiele o niej wiemy. Wiadomo, że wyposażona była w 3 koła wodne i pracowało w niej 5-6 ludzi, była to więc typowa kuźnica okresu staropolskiego. Zakład taki wyposażony był w dwa murowane piece – dymarski i kowalski. W pierwszym przebiegał proces metalurgiczny, w wyniku którego otrzymywano surową łupkę żelazną. Po przekuciu młotem, łupka wędrowała do drugiego pieca, gdzie ją wygrzewano, a następnie powtórnie przekuwano do postaci handlowego żelaza. Kuźnice tego okresu umiejscawiano przy rzekach, których energię wykorzystywano do poruszania kół. Dwa koła wodne naszej kuźnicy napędzały więc miechy do obu pieców, kolejne poruszało młotem. Nie wiemy jakiej były konstrukcji. W XVI wieku na naszych ziemiach przeważały koła tzw. podsiębierne (strumień wody uderzał o dolne łopatki). Również liczba 6 pracowników odpowiada typowej kuźnicy polskiej tego okresu. Wśród nich był m.in. odpowiedzialny za wytop dymarz, kowal oraz tzw. kositarz, którego dziś nazwalibyśmy „porządkowym”.
O samym Erazmie Niedźwiedziu nie wiemy niestety nic. Nie wiadomo skąd pochodził, kiedy się urodził oraz kiedy i gdzie zmarł. Jest tylko jedna poszlaka. Otóż w tym samym czasie (II poł. XVI w.) w niedalekich dobrach biskupów krakowskich w okolicach Kielc działała rodzina kuźników o tym samym nazwisku. Marcin Niedźwiedź i jego syn Jan byli właścicielami kilku kuźnic, a ten ostatni ok. 1590 roku został odkrywcą złóż miedzi w Miedzianej Górze. W źródłach pojawia się również niejaki Michał Niedźwiedź, który w 1570 roku wybudował kuźnicę w Kołomaniu. Przypadek? Nie sądzę. Ten sam czas, to samo województwo dawnej Rzeczypospolitej, to samo niepospolite nazwisko i ten sam profil działalności. Pytanie tylko, w jakich stosunkach rodzinnych pozostawał z wymienionymi nasz Erazm?
Sprawa ostatnia, to umiejscowienie kuźnicy. Wiadomo, rzeka być musiała, czyli w grę wchodzi Kamienna lub jej nieliczne w tym miejscu dopływy. M. Radwan już kilkadziesiąt lat temu wskazywał na rzeczkę Kamionkę i miejsce na południowych peryferiach Ostrowca gdzie widział ślady rozoranej grobli. Wybitny uczony raczej się w tym przypadku mylił, choć sprawa wzmiankowanych reliktów grobli jest ciekawa i warta zbadania. W XVI-wiecznych dokumentach kuźnica Niedźwiedzia zawsze wymieniana jest w kontekście Denkówka (ówczesny Denków) lub Denkowa (ówczesny Michów, niegdyś miasto, obecnie dzielnica Ostrowca) i gdzieś w tym rejonie należałoby jej szukać. Obie miejscowości sąsiadują ze sobą, a pomiędzy nimi płynie, jakżeby inaczej, Kamienna. Czy to właśnie nad Kamienną Erazm Niedźwiedź wybudował swoją kuźnicę a wraz z nią urządzenia, bez których zakład nie mógł się obyć, a więc stawy, groble i upusty? Niekoniecznie. Jest w okolicy jeszcze jedna rzeka, a raczej niewielki strumień. Niedoceniany i lekceważony, jeśli można się tak wyrazić o, jakby nie było cieku wodnym. A nad nim miejsce bardzo obiecujące jeśli chodzi o poszukiwania śladów dawnej kuźnicy. Ale o tym najwcześniej na wiosnę.

XVI-wieczna kuźnica wg. G. Agricoli, 1556.
Miechy kuźnicze wg. G. Agricoli, 1556.

  

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Tytułem wstępu

Skoro to pierwszy post – należy się garść wyjaśnień. Tytuł „Rudy, kuźnice i huty żelaza” jasno określa tematykę bloga. Nawiązuje do kultowej pracy Mieczysława Radwana traktującej o dziejach hutnictwa żelaza na ziemiach polskich. I o tym właśnie ma być. „O dawności fabryk żelaza nad rzeką Kamienną położonych…” to parafraza tytułu rozprawy Karola Wilda z 1817 r., która z kolei zawęża zakres terytorialny. A więc, rzeka Kamienna – „najpracowitsza z polskich rzek”. Bogactwo hutniczej historii ogromne – starożytne dymarki, kuźnice Zagłębia Staropolskiego, wielkie piece, fryszerki, pudlingarnie, walcownie, wreszcie wielkie huty COP-u. Do wyboru, do koloru.
Z różnych względów, o których poniżej, skupimy się na środkowym odcinku rzeki, ściślej – na okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego. Dlaczego? Raz, że to obszar słabo znany, pozostający trochę w cieniu świetnych i słusznie podziwianych obiektów znad Czarnej czy Bobrzy. Owszem, jest powszechnie znana (zwłaszcza wśród entuzjastów prętów zbrojeniowych i wałów wiatracznych…) huta w Ostrowcu, działająca nieprzerwanie od XIX wieku do dziś (!). Przy hucie Ostrowiec wyrósł i ukształtował się, to prawda, ale historia miejscowego hutnictwa jest znacznie starsza i znacznie bardziej bogata. Kto słyszał o kuźnicach w Rudzie i Małachowie, wielkich piecach w Mychowie czy Chmielowie, o fryszerkach denkowskich i romanowskich czy miejscowych kopalniach rudy żelaznej? Zapewne nieliczni, więc uzupełnijmy tę lukę. Rzecz druga, w okolicy Ostrowca skupiają się zainteresowania i działalność Erasmusa, który jako miejscowy rzemieślnik i lokalny patriota od dawna poszukuje zarówno informacji wagi ciężkiej jak i zwykłych, „okołohutniczych” plotek, zwłaszcza tych sprzed wielu lat.
Wszystko to oczywiście nie wyklucza wędrówek bliższych i dalszych, zwłaszcza w górę Kamiennej po Starachowice i Skarżysko i dalej, nad inne „pracowite rzeki” – Czarną i Bobrzę. Ba, raz czy dwa może się zdarzyć, że odwiedzimy dalsze zakątki kraju, a może nawet, o zgrozo!, opuścimy jego granice... Zapraszam.