wtorek, 29 kwietnia 2014

Górniczy krzyż

W Ostrowcu przed kościołem Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Sandomierskiej stoi krzyż. Krzyż niezwykły, XIX-wieczny, wykonany z żelaza, ażurowy. W centralnej części znajduje się figura ukrzyżowanego Chrystusa, ale to co najciekawsze znajduje się poniżej, na podstawie. Żeliwna tablica z napisem: „BOŻE PRZEDWIECZNY POBŁOGOSŁAW PRACY GÓRNIKÓW OSTROWIECKICH 1881 r.”. Kapitalne świadectwo historii przemysłowej regionu, ale napis wydać się może osobliwy tylko z dzisiejszej perspektywy. Niegdyś wokół Ostrowca rozrzucone były liczne kopalnie rudy żelaza i słowa te oczywiście odnoszą się do górników wydobywających surowiec na potrzeby miejscowych hut. Lokalne górnictwo rud żelaza to zresztą kolejny temat – rzeka, który niebawem poruszymy. Relikty dawnych kopalń są właśnie w trakcie terenowej inwentaryzacji, dlatego wkrótce pojawi się wprowadzenie do tematu i pierwsze wyniki prac.


Ale wracając do krzyża. Pierwotnie stał w innym miejscu, przy obecnym rondzie Republiki Ostrowieckiej, czyli raptem kilkadziesiąt metrów od obecnego. Komuś przeszkadzał, bo pod koniec lat 50-tych (czyli już wiadomo komu…) został zdemontowany i przeniesiony w pobliże kościoła gdzie przeczekał jakieś ćwierć wieku. W 1984 roku został postawiony w obecnym miejscu; wcześniej krzyż został poddany renowacji, wykonano również dokumentację techniczną. I tu ciekawostka. Podczas remontu okazało się, że tablica z napisem górniczym była w fatalnym stanie i została zastąpiona wierną kopią, którą dziś oglądamy. Fajnie, pięknie, pochwalić, tylko gdzie jest oryginał lub jego fragmenty?
Ciekawostka kolejna. Krzyż został wykonany ze składek urzędników i władz ostrowieckiej huty w … fabryce J. Poznańskiego w Warszawie! Sygnatura wytwórni: FAB: J.POZNAŃSKI DŁU: 41 w WARSZ. znajduje się u dołu górniczej tablicy. Dlaczego w Warszawie a nie w miejscowej hucie, która była przecież fundatorem? Było wszystko co potrzeba, a o finezji miejscowych wyrobów i kunszcie robotników niech świadczy brama przed kościołem w Szewnie… Cwaniacy byli zawsze, może i w XIX w. znalazł się jakiś, który postanowił że da zarobić kumplowi ze stolicy? Choć i uczciwie trzeba wspomnieć, że na pocz. lat 80-tych huta była w poważnym „dołku” (w 1884 r. wstrzymano nawet pracę wielkich pieców). A może z jakiegoś powodu w Warszawie wykonano samą tablicę, natomiast krzyż powstał na miejscu? Nie dojdziemy…


Na tym nie koniec rewelacji. Jest relacja korespondenta Gazety Radomskiej z 1889 roku z wizyty w Ostrowcu (Klimkiewiczowie), w której znajdziemy również opis krzyża. Okazuje się, że obecna figura Chrystusa jest późniejsza. W XIX wieku w jej miejscu znajdował się z liści dębowych złoty wieniec, ale co najważniejsze była jeszcze jedna tablica z wierszowaną inskrypcją o treści:

Ojciec Matka trzech Synów
Za Twe Stwórco dary
Z pierwiastków kruszcu swego
Wznoszą Ci ofiary!
Krzyż Święty niech złe wrogi
Zmiejsca tego zwraca
Pod tym znakiem niech słynie
Czteroletnia praca

            Poza tym żadnej daty, jedynie litery I.S.L.R.R.D. Czyli? Dziennikarz wprost pisze, że tablica została wykonana w hucie w Kuźni, a litery to inicjały rodziny Dobrzańskich, właścicieli Kuźni, fundatorów tablicy. Zgadzałoby się: I – Jerzy, S – Salomea (żona) oraz synowie L – Łukasz, R – Roman, R – Roch i D – Dobrzańscy. Przypomnijmy: Jerzy Dobrzański około 1813 r. wybudował pierwszy w okolicy wielki piec w Kuźni, a dobra ostrowieckie były własnością rodziny do lat 30-tych XIX w. Wierszyk jest lakoniczny, ale przynosi garść informacji. Fundatorami żelaznej (z pierwiastków kruszcu swego...) tablicy była rodzina Dobrzańskich (Ojciec Matka trzech Synów...). Tablica została wykonana w hucie w Kuźni zapewne pod koniec drugiej dekady XIX w. (…niech słynie czteroletnia praca). Pierwotnie mogła być umieszczona na nieistniejącym dziś krzyżu (Krzyż Święty niech złe wrogi…), zapewne kamiennym, stojącym być może w samej Kuźni (może w Częstocicach?).
            Kilkadziesiąt lat później, w II poł. XIX w. tablica została umieszczona na żelaznym krzyżu w towarzystwie tablicy z napisem górniczym i tu ją widział dziennikarz Gazety Radomskiej. Jest to jedyna wzmianka na jej temat i dalszy ślad się urywa. Nie wiadomo kiedy zaginęła i co się z nią stało.
            Być może ktoś posiada jakieś archiwalne zdjęcia krzyża z ul. Sandomierskiej kiedy jeszcze stał na swoim pierwotnym miejscu? Może uda się na nich dostrzec jakiś szczegół?

sobota, 12 kwietnia 2014

Nietulisko - zapomniany zabytek

Nietulisko – ruiny walcowni z 1842 r. Chyba najwspanialszy zachowany zabytek dawnego przemysłu hutniczego w okolicy i od kilkudziesięciu lat temat przewodni pocztówek, folderów, przewodników i wszelkich materiałów promujących region czy powiat ostrowiecki…  Ruina od co najmniej 100 lat (wielka powódź 1903 r.), a ostatnio ruina chyląca się ku upadkowi ostatecznemu… przez co zaniepokojenie wyraziła nasza lokalna prasa, poświęcając walcowni artykuł pt. „Zapomniany zabytek”. Tu go można przeczytać w całości:
http://www.ostrowiecka.pl/ostrowiec-swietokrzyski/okolice/6361-zapomniany-zabytek
…choć nie wiem czy warto sobie zawracać głowę, bo w skrócie wygląda to tak: najpierw dowiadujemy się co NALEŻY ZROBIĆ aby zabytek uratować, a następnie dlaczego tego wszystkiego ZROBIĆ SIĘ NIE DA. Czyli przysłowiowa kwadratura koła.


Ponad 150 lat temu zakład w Nietulisku odwiedził niejaki Franciszek Maksymilian Sobieszczański. Zwiedzał kraj, zdobywał informacje, obserwował, szperał i węszył (to dobre słowa – ponoć wcześniej był współpracownikiem carskiej policji), a wrażenia zapisał w świetnej relacji pt. „Wycieczka archeologiczna w niektóre strony gubernii radomskiej odbyta w miesiącu wrześniu 1851 roku” (wyd. 1852). Nietuliskiem był zachwycony i oto co napisał:
Pyszny to zakład: budowle wielkie i na sposób angielski urządzone, porządek wzorowy, a zawiadowca człowiek światły, z zamiłowaniem i znajomością swego przedmiotu.
           Dla braku czasu zwiedziłem ten zakład późno wieczorem w towarzystwie dam i kilku ciekawych gości. Uprzejmy zawiadowca przygotował wszystko na nasze przyjęcie: w ruch puszczono koła, zapalono ognie, a tłum robotników z całym energicznym, górnika odznaczającego zapałem, przystąpił do dzieła. Trudno sobie wyobrazić ten szum i hałas z szaloną szybkością obracających się kół, ten sztuk młotów i syczenie poruszanych wodą maszyn. Dodajmy do tego, iż ziejące ogniem piece wpośród ciemności, w obszernym gmachu, tak fantastyczne i straszliwe rzucały światło, iż twarze robotników i wszystkich obecnych zdawały się być śmiertelną bladością pokryte i jak potępione duchy wyglądały. Kiedy zaś z rozpalonych pieców wyjęte żelazo długiemi kleszczami ciągnąc do rozmaitych maszyn wkładano, wtedy ogień i iskry zewsząd sypiące się, jeszcze okropniejszą im postać nadawały. Ogólna zaś całość tak dziwnie piękny i uroczy, a godny pędzla Rembrandta przedstawiała obraz, iż szczerze żałowałem, dlaczego który z naszych artystów tego cudnego widoku nie przeniósł na płótno”.
           Prawda, że opis kapitalny? Planowałem go zadedykować wszelkiej maści decydentom, w rękach których znajduje się los walcowni, ale nie wiem czy nie ustawiam za wysoko poprzeczki…